W Sądzie Rejonowym w Kielcach rozpoczął się proces 22-letniego Adriana K. Mężczyzna odpowiada za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości oraz sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu drogowym.
Jak ustalili śledczy z Prokuratury Rejonowej Kielce-Wschód, 31 lipca Adrian K. bawił się w gronie swoich znajomych w jednym z kieleckich klubów, gdzie spożywał alkohol. W pewnym momencie zabrał klucze do samochodu osobowego, którym przyjechali i pędził nim po ulicach miasta. Wezwany przez strażników miejskich do zatrzymania się rozpoczął swoisty rajd po ulicy Sienkiewicza.
Ostatecznie na wysokości skrzyżowania z ulicą Leśną, Adrian K. stracił panowanie nad samochodem i uderzył najpierw w kosz na śmieci, potem w latarnię, a na końcu w kwietnik. Z uwagi na obrażenia twarzy została mu udzielona pomoc medyczna. W organizmie miał 2,7 promila.
Dziś Adrian K. nie stawił się w sądzie. Nie było też jego obrońcy. Wyjaśnienia złożone na etapie śledztwa odczytała przewodnicząca składu sędziowskiego Magdalena Klecz-Tomaszewska. Wynika z nich, że mężczyzna od początku przyznawał się do udziału w zajściu i chciał dobrowolnie poddać się karze.
– Nie pamiętam ile wypiłem, ale było tego dość dużo. Nie pamiętam też jak znalazłem się w samochodzie ani jak nim jechałem. Kojarzę, że w coś uderzyłem i że chcieli mnie jacyś ludzie bić. Widziałem straż miejską, która mnie zasłaniała. Bardzo żałuję tego co się stało – mówił w czasie śledztwa.
Jednym ze świadków, który zeznawał dzisiaj w sądzie był strażnik miejski. To jego patrol jako pierwszy podjął interwencję wobec kierowcy.
– Podczas patrolowania rejonu ulic Paderewskiego i Sienkiewicza zauważyłem poruszający się pojazd marki seat bez włączonych świateł. W pewnym momencie się zatrzymał. Ze względu na podejrzenie, że kierowca może być pod wpływem alkoholu postanowiłem uniemożliwić mu dalszą jazdę. Wysiadłem z radiowozu i gdy zbliżałem się do pojazdu, kierowca ruszył w kierunku ulicy Sienkiewicza z dużym impetem – relacjonuje.
Strażnicy miejscy włączyli sygnały świetlne i dźwiękowe. Możliwe, że to właśnie uchroniło pieszych przed potrąceniem. Strażnik ocenił, że kierowca mógł poruszać się z prędkością około 80 km/h.
– Na dźwięk syreny piesi uciekali w stronę kamienicy. Mniej więcej przed skrzyżowaniem z ulicą Leśną, samochód zahaczył o kosz, co spowodowało że kierowca stracił panowanie nad pojazdem. Uderzył w latarnię i kwietnik – mówi.
Mężczyzna próbował wysiąść przez okno od strony pasażera. Była wyczuwalna od niego silna woń alkoholu. Na miejsce zbiegł się tłum ludzi.
– Ludzie próbowali uderzać tego mężczyznę i wyzywali go. Próbowali także nas odepchnąć, aby nie udzielać mu pierwszej pomocy przedmedycznej, twierdząc że na to nie zasługuje – dodaje.
Mężczyźnie grozi 8 lat więzienia. Mężczyzna był karany w 2017 roku za przestępstwa przeciwko mieniu.