Rodzina z Końskich zawiadomi prokuraturę, ponieważ nie jest pewna, czy pochowała właściwą osobę. Po trzech dniach od pogrzebu rodzina otrzymała zawiadomienie od policji, że zwłoki znajdują się w kostnicy staszowskiego szpitala.
Jak informuje Joanna Stolarska wnuczka pani Stefanii, jej babcia chorująca na COVID-19 w ciężkim stanie została przewieziona z Końskich do oddziału covidowego w Samodzielnym Publicznym Zespole Zakładów Opieki Zdrowotnej w Staszowie. Tam 2 kwietnia kobieta zmarła. Jej córka dzień później zgłosiła się do szpitala po dokumenty, czyli wypis aktu zgonu, po czym z otrzymaną dokumentacją udała się do zakładu pogrzebowego w Staszowie. 8 kwietnia pani Stefania została skremowana i pochowana. 14 kwietnia do drzwi córki zmarłej, zapukała policja.
– Funkcjonariusze poinformowali ciocię, że ciało jej mamy znajduje się w kostnicy w Staszowie i że najwyższy czas by zostało odebrane. Ciocia prawie zemdlała, ponieważ pochowała swoja mamę kilka dni wcześniej – tłumaczy.
Joanna Stolarska mieszka w Niemczech i przyjechała jedynie na pogrzeb babci, jednak po telefonie cioci od razu podjęła działania by ustalić, co się wydarzyło. Udało jej się dodzwonić do szpitala, gdzie dyrektor poinformował ją, że najprawdopodobniej doszło do pomyłki w dokumentacji. Jej niepokój wzbudziło jednak zaniedbanie procedur, jakie w takich sytuacjach są przeprowadzane, dlatego rodzina postanowiła podjąć dalsze kroki prawne.
– Skontaktowaliśmy się z adwokatem i sprawa trafi do prokuratury, ponieważ nie mamy pewności kogo pochowaliśmy.
Konecka policja potwierdziła, że 14 kwietnia podjęto interwencję i informowano rodzinę pani Joanny o zwłokach w staszowskiej kostnicy. Jak mówi Marta Przygodzka oficer prasowy z Komendy Powiatowej Policji w Końskich, obecnie do godziny 14.00 nie wpłynęło zgłoszenie odnośnie dalszego dochodzenia w tej sprawie.
Z kolei pytany przez Radio Kielce dyrektor lecznicy Paweł Wojtasik informuje, że ustalane są wszelkie szczegóły sprawy i do momentu potwierdzenia wszystkich danych nie chce komentować sprawy.