– Był skrajnie lewackim, zideologizowanym człowiekiem, który reagował tylko w imię lewackiej ideologii – stwierdził w programie „Strefa starcia” w TVP europoseł PiS Dominik Tarczyński, komentując sprawę Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. – Bogu dzięki, ten człowiek i jego kadencja to jest przeszłość – podkreślał Tarczyński.
– Bardzo symptomatyczne było to, co powiedział pan Gdula – zaczął europoseł, odnosząc się do wcześniejszej wypowiedzi posła Lewicy o bezstronności RPO Adama Bodnara. – Powiedział „to nie jest tak, że Bodnar pomagał tylko opozycji”. Nikt z nas nie powiedział, że Bodnar pomagał opozycji (…) Nie trzeba tego mówić, wszyscy to widzą – stwierdził europoseł.
– Był skrajnie lewackim, zideologizowanym człowiekiem, który reagował tylko w imię lewackiej ideologii. Oczywiście te brednie, które pan wspomniał – „strefy wolne od lgbt” – które ja muszę tłumaczyć na całym świecie (…) te brednie, ten fake news, to oczywiście było pole, na którym on mógł się wykazać – stwierdził Tarczyński.
Bodnar się przestraszył debaty?
Europoseł zdradził, że w dniu ogłoszenia wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. kadencji RPO był zaproszony razem z Adamem Bodnarem do dyskusji w programie BBC.
– Uciekł. Kiedy dowiedział się, że z Tarczyńskim ma debatować o „strefach wolnych od lgbt” i o jego kadencji, po prostu nie wziął udziału w tej debacie. Przestraszył się – ubolewał europoseł.
– Bogu dzięki, ten człowiek i jego kadencja to jest przeszłość. Był skrajnie lewicowy, wszyscy o tym wiedzą. Nawet kiedy był powoływany, TVN mówił: „Bodnar ma kontrowersyjne poglądy, ale Platforma go poprze, będzie dyscyplina” – przypomniał.
Tarczyński zauważył, że była asystentka Adama Bodnara Sylwia Spurek jest teraz czynnym politykiem lewicy, a jest „wychowana u Bodnara”.
Rzecznik wąskiej grupy społecznej
– Wszystkie te kłamstwa, to opowiadanie bajek o tym, jaki to był apolityczny, merytoryczny, to są brednie dla dzieci; był skrajnie lewicowym aktywistą, który wykorzystywał ten urząd. Podejmował interwencje w imieniu bardzo wąskiej grupy społecznej. Mniejszości tak małej, że reszta faktycznie cierpiała – mówimy o katolikach, w interesie których w ogóle nie zabrał głosu – stwierdził Tarczyński.