Pracownicy starachowickiego MAN-a wzmocnili protest przeciwko zarządowi. Po pierwszej zmianie, załoga opuszczała parking z użyciem klaksonów, wcześniej zakład został oplakatowany i oflagowany.
Organizatorem akcji jest NSZZ Solidarność MAN Bus. Przewodniczący związku Jan Seweryn podkreśla, że zarząd wciąż nie reaguje na wezwania do rozmów na temat podwyżki płac.
– 18 stycznia wysłaliśmy pierwsze pismo w sprawie podjęcia rozmów, później kilkakrotnie je ponawialiśmy, zarząd nie chce jednak usiąść do rozmów – skarży się związkowiec.
Jak mówi Jan Seweryn, informacja o sytuacji w starachowickim zakładzie została wysłana do zarządu głównego w Monachium. Związkowcy zapowiadają też, że jeżeli kierownictwo firmy nie zmieni postępowania, to załoga złoży wniosek o odwołanie zarządu zakładu w Starachowicach. Nie wykluczają także strajku.
Zdaniem protestujących, podwyżka której się domagają, nie jest wygórowana i wypełnia lukę inflacyjną.
– Wszystko drożeje, mamy rodziny na utrzymaniu, a pensje albo stoją w miejscu, albo są podnoszone o sto czy dwieście złotych – mówią.
Postulaty związkowców to podwyżka płacy zasadniczej o 200 zł oraz o średnioroczny stopień inflacji za rok 2020 i włączenie do płacy zasadniczej premii regulaminowej.