W 14. kolejce I ligi piłkarki ręczne Suzuki Korony Handball pewnie pokonały we własnej hali niżej notowany MKS Karczew 36:24 (18:15). Jednak do przerwy nie było to najlepsze spotkanie w wykonaniu kielczanek.
– Na początku wyglądało to tak, jakbyśmy jeszcze nie wstały, bo mecz był w samo południe. Na pewno nie byłyśmy sobą. Na szczęście w drugiej połowie już poprawiłyśmy się. W szatni trener nas mocno zmotywował i poszło wszystko do przodu – powiedziała Radiu Kielce skrzydłowa kieleckiego zespołu Natalia Jach.
– Nie przypominam sobie meczu, w którym do przerwy straciliśmy aż 15 bramek. Zatem na pewno obrona nie funkcjonowała tak, jak powinna i stąd te męczarnie w pierwszej połowie. Po zmianie stron zespół jakby się obudził, zaczął mocniej pracować i od razu przełożyło się to na naszą kilkubramkową przewagę – podsumował trener Paweł Tetelewski.
Najwięcej bramek dla kielczanek zdobyły w sobotę: Wiktoria Gliwińska – sześć oraz Agnieszka Młynarska-Papaj i Marta Rosińska – po pięć. W zespole gości najskuteczniejsza była autorka sześciu goli Natalia Zawadzka.
W najbliższy czwartek zespół Suzuki Korony Handball czeka najważniejszy mecz sezonu. O godzinie 19.00 kielczanki zmierzą się w stolicy z liderem tabeli AZS AWF Warszawa. To spotkanie być może zadecyduje, która z tych drużyn wywalczy awans do PGNiG Superligi.