Bestialsko skatował psa. Jak tłumaczy zrobił to… na prośbę teściowej. Za „pozbycie się problemu” miał dostać… butelkę wódki. W Sądzie Rejonowym w Kielcach rozpoczął się właśnie proces Grzegorza N. Mężczyźnie grozi nawet do pięciu lat więzienia.
Życie 7-miesięcznego czworonoga uratował anonimowy telefon do przychodni weterynaryjnej przy schronisku w Dyminach. – Zgłoszenie dotyczyło psa. Pan powiedział, że pobity pies leży w szopie przykryty blachą – relacjonował w poniedziałek w sądzie technik weterynarii.
Pracownicy schroniska w Dyminach pojechali na jedną z kieleckich posesji.
– Pies miał przekrwione oko. Widać było, że został czymś uderzony w głowę. Był bardzo przestraszony, ogon miał podkulony. Ale jak zaczęliśmy do niego mówić, zaczął się cieszyć – opowiadał świadek.
Okazało się, że pies ma wielodłamkowe złamania kości czaszki – informuje TVP3 Kielce. Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie Iana, bo takie imię nadali psu pracownicy schroniska.
„Pies miał obrzęki w okolicy głowy oraz obrzęk w okolicy szyi. Nie był w stanie utrzymać się na nogach”. „Pies miał na tyle wielkie obrzęki w obrębie czaszki, że nie mogłem dotrzeć do błony bębenkowej” – to kolejne cytaty z relacji lekarzy weterynarii.
Po kilku operacjach i zabiegach – dzięki zbiórkom i wsparciu ludzi o wielkim sercu z całej Polski – pies wrócił do zdrowia. Ale do dziś odczuwa skutki bestialskiego ataku.
– Momentami nie jest w stanie utrzymać równowagi. Nie wie, co się dookoła niego dzieje, przewraca się – opowiadają pracownicy pogotowia weterynaryjnego.
Zwierzę skatował 50-letni Grzegorz N., który dziś w sądzie się nie pojawił. W prokuraturze tłumaczył, że pies należał do jego teściowej, która w maju ubiegłego roku poprosiła go, żeby „zrobił z nim porządek”. Podobno pies już jej przeszkadzał. Nie chciała mieć kolejnego zwierzęcia, bo miała za dużo innych obowiązków, a była schorowana.
Według Grzegorza N. teściowa obiecała mu zapłatę – butelkę wódki. Mężczyzna już wcześniej tego dnia wypił dwa piwa i setkę.
„Wziąłem tego psa od teściowej i zaprowadziłem do tej posesji. Chwyciłem kantówkę i zacząłem bić tego psa po całym ciele. Biłem go tak, aby go zabić i w ten sposób się go pozbyć. Nie wiem, ile razy go uderzyłem. Po kilku uderzeniach pies się nie ruszał” – w poniedziałek w sądzie sędzia Mariola Paśnik odczytywała wyjaśnienia, jakie oskarżony złożył w prokuraturze.
Według Grzegorza N. i jego teściowej zwierzę było agresywne.
„Powiedziałem teściowej co zrobiłem, ona się ucieszyła i powiedziała, że pies nie będzie gryzł ludzi” – wyjaśniał Grzegorz N.
Prokuratura oskarżyła mężczyznę o znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Grzegorzowi N. grozi do pięciu lat więzienia, proces właśnie się rozpoczął.
Ian kilka tygodni temu znalazł nowy dom i kochających opiekunów.