Radość, poczucie spełnienia i duchowe oczyszczenie – takie odczucia towarzyszyły uczestnikom organizowanej po raz szósty Nocnej Drogi Krzyżowej z Kielc na Święty Krzyż.
Pątników na mecie powitała prawdziwie zimowa aura. W tę trudną wyprawę wyruszyło prawie 150 osób. Pierwsi dotarli na Święty Krzyż około godziny 6.00 rano.
Licząca 37 kilometrów droga dla wielu osób była wyzwaniem.
– Naprawdę ciężkie zadanie. Zwątpienie pojawiło się, jak był pierwszy etap pod górkę, wtedy przyszły myśli, żeby już zrezygnować, ale szedłem ze zgraną ekipą i udało się dotrzeć do celu – nie krył satysfakcji Dawid z Bolmina, który po raz pierwszy wziął udział w tej drodze krzyżowej.
Po raz trzeci uczestniczył w niej pan Zbigniew z Kielc. Przyznał, że było trudno.
– Jak się człowiek uczepi Krzyża Chrystusowego, to się, jakoś idzie. Ale dla kogoś, kto nie jest przygotowany, kto nie trenuje, tylko na przykład podejmuje spontaniczną decyzję udziału prosto po pracy, to można powiedzieć, że to jest prawdziwa droga krzyżowa. Dla mnie chyba tegoroczna była najtrudniejsza. Najbardziej dało się ją odczuć w nogach, człowiek jest coraz starszy, bóle nóg, stawów, zakwasy, coraz bardziej dają się we znaki – wymieniał.
Jednak nie wyobrażał sobie, że nie weźmie udziału w tej wyprawie.
– Powiem szczerze, że trochę się tęskniło za tą drogą krzyżową, bo w zeszłym roku była odwołana z powodu pandemii – przypomina.
Byli też i tacy, którzy chwalili mroźną pogodę podkreślając, że zamarznięta ziemia na trasie ułatwiała wędrówkę i była znacznie lepsza, niż błoto.
Podczas przemarszu obowiązywał reżim sanitarny. Pątnicy szli w maseczkach, w małych, maksymalnie pięcioosobowych grupach. Nie wszyscy dotarli na Święty Krzyż, ale większości się udało.
– Radość i wytchnienie, że już się doszło – powiedział po dotarciu na szczyt jeden z uczestników. – Poczucie takiej satysfakcji, że człowiek podołał, nie zwątpił, że się nie poddał – usłyszeliśmy od innego.
Wśród intencji jedna pojawiała się najczęściej.
– Przede wszystkim zdrowie. Ostatnio trochę u nas go brakuje – przyznał pan Hubert z Kielc.
Pątnicy wyruszyli w piątek, około godziny 21, z parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła w Kielcach Dąbrowie. Trasa, wiodła głównie szlakiem czerwonym w kierunku Masłowa, Łysicy i na Święty Krzyż.
Asystent diecezjalny Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, ks. Stanisław Lodziński, przyznał, że pokonanie drogi było trudnym zadaniem, ale to tylko namiastka męki, jaką cierpiał Jezus Chrystus.
– Ta droga nocą, w samotności, na szlakach Świętokrzyskiego Parku Narodowego jest drogą spotkania samego siebie z Panem Bogiem, pokazaniem, że Pan Bóg w naszym życiu jest naprawdę ważny. Tylko w tej samotności można Pana Boga spotkać i ta samotność rodzi konkretne owoce, co myślę, potwierdzą sami pątnicy. Ta radość, kiedy widać zbliżający się szczyt Świętego Krzyża jest duża, a towarzyszy temu swego rodzaju oczyszczenie, które przez to wydarzenie dokonuje się w życiu uczestników. Często mówią o przemianie, którą przeżywają przez ten wysiłek, przez doświadczanie własnej słabości – podkreślił.
Do Kielc pątnicy wrócili specjalnie dla nich podstawionym autobusem. Nocna Droga Krzyżowa na Święty Krzyż odbyła się pod hasłem: „Krzyż w więzach wspólnoty”.