Poszukiwacze poroży mają teraz w lasach żniwa. To czas, gdy jelenie zrzucają swoją największą ozdobę. Okazuje się jednak, że nie wszyscy zbieracze chcą przestrzegać zasad współżycia z naturą i celowo płoszą zwierzęta, żeby te w stresie szybciej pozbyły się poroża. Ma temu zapobiegać kontrolna akcja leśników.
Zbieranie poroży jest legalne, ale coraz częściej dochodzi do sytuacji, w których poszukiwacze gonią stada jeleni przez wiele kilometrów, doprowadzając do wycieńczenia zwierząt – opisuje rzecznik Nadleśnictwa Barycz – Kamil Kubicki.
– Dochodzi do tego, że poszukiwacze na quadach, motorach lub w wieloosobowej nagonce gonią zwierzynę. Ta ucieka, ociera się o drzewa i zrzuca poroże. Może to doprowadzić do wycieńczenia a nawet śmierci zwierząt – mówi leśnik.
Jak dodaje, pędzące stado jeleni gonionych przez ludzi stanowi też zagrożenie dla kierowców.
– Jeśli w sposób niekontrolowany grupa ludzi będzie przepędzała zwierzynę przez drogi publiczne, to w pewnym momencie na jezdnię może wypaść od kilku do kilkudziesięciu jeleni, co może spowodować katastrofę drogową – przestrzega.
Państwowa Straż Łowiecka i Policja chcą zapobiegać takim sytuacjom, dlatego rozpoczęły kontrole w miejscach, gdzie gromadzą się zwierzęta jeleniowate. Bezpośrednim powodem rozpoczęcia akcji była sytuacja z północy Polski. W okolicach Ińska, stado 30 jeleni zostało zagonione na zamarznięte jezioro. Lód nie wytrzymał, załamał się, co spowodowało utonięcie 18 zwierząt.
Poroże jest zrzucane co roku przez sarny, łosie i jelenie. Te ostatnie pozbywają się go właśnie na przełomie lutego i marca. To gratka dla poszukiwaczy. Wielu zbiera poroża do własnych kolekcji, niektórzy na sprzedaż. Ceny zaczynają się od kilkudziesięciu złotych za kilogram, ale za największe okazy płaci się nawet trzykrotnie więcej. Z poroży wytwarza się oryginalne przedmioty użytkowe i galanterię.
Populacja jeleni wynosi w Polsce około 200 tys. sztuk i jest prawdopodobnie najliczniejsza w historii. W województwie świętokrzyskim żyje około czterech tys. jeleni, najwięcej w lasach suchedniowskich.