Władze Kielc zapewniają, że postarają się znaleźć pieniądze na podwyżki dla pracowników administracyjnych w szkołach.
Na antenie Radia Kielce zapowiedział to Marcin Różycki, zastępca prezydenta Kielc. Obecnie duża grupa pracowników administracyjnych w szkołach zarabia najniższą krajową, tyle samo co pracownicy obsługi, czyli na przykład sprzątaczki i dozorcy. Administracja domaga się trzydziestoprocentowej podwyżki.
Marcin Różycki tłumaczy, że żądania dotyczą bardzo dużej kwoty, na którą obecnie miasta nie stać.
– Powiem jak to wygląda jeżeli chodzi o liczby. Pracowników administracyjnych jest w tej chwili około trzystu. Roczne wynagrodzenie dla tych ludzi to 15,5 mln zł, 30 proc. to 4,6 mln zł. To bardzo duży wydatek jeżeli chodzi o nasze miasto – mówi Marcin Różycki.
Zastępca prezydenta Kielc twierdzi, że problem wynika ze zbyt niskiej subwencji oświatowej. Miasto w ubiegłym roku dołożyło ponad 20 mln zł do pensji pracowników szkół. Marcin Różycki zapewnia jednak, że cały czas szuka oszczędności, jeżeli się to uda, będą możliwe podwyżki. Chce też rozmawiać z pracownikami domagającymi się wzrostu pensji.
W rozmowy chce się zaangażować Zenon Chaba, przewodniczący Ogólnopolskiego Międzybranżowego Związku Zawodowego RAZEM. Ale od razu podkreśla, że nie zgadza się by wzrost pensji personelu administracyjnego w szkołach był sfinansowany z pieniędzy uzyskanych dzięki zwalnianiu pracowników obsługi.
– Siądziemy do stołu, jeżeli będzie to rozmowa konstruktywna, jeżeli będzie chęć porozumienia ze strony urzędu. To nie tak, że blokujemy wszystkie zmiany w szkołach. Też wiemy, że są placówki, gdzie jest przerost zatrudnienia. Jednak są też szkoły, gdzie brakuje nawet ośmiu osób – tłumaczy Zenon Chaba.
Gotowość do rozmów z pracownikami szkół deklaruje również Kamil Suchański, przewodniczący Rady Miasta Kielce.