Teren ogrodzony taśmą, a policyjni technicy szukają śladów, pobierane są m.in. próbki gleby, aby ustalić jaki materiał mógł spowodować detonacje w lesie Sukowie. Mimo tych działań, funkcjonariusze nadal nie wiedzą co było przyczyną poniedziałkowej eksplozji w tym miejscu.
Droga przez las jest przejezdna dla samochodów. Karol Macek z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach informuje, że w akcję zaangażowanych jest kilka grup funkcjonariuszy. Śledczy przesłuchują też świadków zdarzenia. Kontaktowali się z niektórymi mieszkańcami Sukowa.
– Dziś zadzwonił do mojej córki jakiś policjant. Ta odpowiedziała na pytania, ale bezpośrednio u nas nikt nie był – mówi jedna z mieszkanek.
– Do mnie jeszcze nikt nie dzwonił i nikogo nie było. W tej sprawie niewiele wiem. W poniedziałek usłyszałem głośny wybuch, był odczuwalny w całym domu – dodaje inny z mieszkańców.
Wczoraj na miejsce zostali wezwani saperzy z Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych. St. chor. sztab. Robert Krasowski przyznał, że aby powstał tak duży lej, jak ten znaleziony w Sukowie, potrzebny jest bardzo duży ładunek, co najmniej 50 kg materiału wybuchowego. Saperzy wciąż czekają na ewentualne wezwanie.
Policja nie jest w stanie określić, jak długo potrwają działania.