Przykrą niespodziankę sprawili w czwartek wieczorem w 11. kolejce Ligi Mistrzów piłkarze ręczni Łomży Vive Kielce, którzy przegrali na wyjeździe z Mieszkowem Brześć 30:35 (11:15).
Był to najsłabszy mecz kielczan w tym sezonie europejskich pucharów. Tylko początek należał do ekipy Talanta Dujszebajewa, która po 3 minutach prowadziła 2:0. Później na parkiecie rządzili gospodarze, którzy konsekwentnie z każdą minutą budowali swoją przewagę. Nasza drużyna nie miała niestety zbyt wielu argumentów ani w bramce, ani w obronie, ani w ataku, nie wspominając o kontratakach.
Białorusini wyglądali na bardziej zmotywowanych. Kiedy czas brał Talant Dujszebajew wymagał od drużyny przede wszystkim większej mobilizacji. Niestety nie na wiele się to zdało. Pojedynek zakończył się zasłużoną wygraną Mieszkowa. Kielczanie zawiedli, zwłaszcza w obronie, ale tak naprawdę żadna formacja nie zasłużyła na pochwały. Pozostaje mieć nadzieję i wierzyć, że to tylko „wypadek przy pracy” i zmęczenie graniem co 48 godzin oraz długą podróżą na Białoruś. Być może wpływ na poczynania kielczan miała środowa informacja, że każdy z 16 zespołów awansuje do 1/8 finału i nie ma znaczenia, które miejsce zajmie się po fazie grupowej.
W czwartek wieczorem nikt nie miał wątpliwości. Zasłużenie wygrał zespół lepszy. Najwięcej goli dla mistrzów Polski zdobyli Arciom Karaliok i Alex Dujszebajew po 5, a dla gospodarzy Stas Skube 7.
– Początek spotkania był w miarę dobry dla nas. Graliśmy bramkę za bramkę. Do 15 minuty wszystko to wyglądało w miarę obiecująco – ocenił Krzysztof Lijewski.
– Później coś zaczęło się psuć w naszym ataku pozycyjnym i szeregach obronnych. Gospodarze szybko zamieniali swoje akcje na bramkę, my z kolei nie mogliśmy złapać rytmu w ataku. Zbyt często i zbyt często gubiliśmy piłkę w ataku pozycyjnym co przeciwnik skrzętnie wykorzystywał – podsumował drugi trener żółto-biało-niebieskich.
– U rywali zaczęła odbijać bramka, przez co zaczęli się sami nakręcać i podcięli nam skrzydła – wyjaśnił Arkadiusz Moryto.
– Nam było ciężko i w ataku i w obronie. Cały mecz nie ułożył się nam tak jakbyśmy chcieli – powiedział skrzydłowy kielczan.
Mieszkow Brześć – Łomża Vive Kielce 35:30 (15:11)
Mieszkow: Pesić, Mackiewicz – Budzeika 1, Panić, Jurynok 1, Skube 7, Szumak 5, Baranau, Razgor 2 (1 z karnego), Paczkowski 5, Obranović 5, Selviasiuk 3, Vailupau 4 (1), Malus, Vranjes 2 (1), Silko. Kary: 8 minut.
Łomża Vive: Wolff, Wałach – Vujović 2 (2), Olejniczak 2, Sićko 3, A. Dujszebajew 5, Tournat 1, Karacić, Kulesz 4, Moryto 3 (1), Surgiel 1, Kaczor, D. Dujszebajew, Gębala 1, Karalek 5, Gudjonsson 3. Kary: 10 minut.