Wszystkich ucieszyła decyzja o złagodzeniu obostrzeń epidemicznych. Jednak nie wszyscy pamiętają, że nie dotyczy ona komunikacji zbiorowej. W autobusach miejskich cały czas obowiązują ograniczenia liczby pasażerów i wymóg noszenia maseczki. Niestety, okazuje się, że w godzinach szczytu wymogi te są trudne do wyegzekwowania.
Teoretycznie, w związku z ograniczeniami epidemiologicznymi, miejskie autobusy mogą być zapełnione tylko w 30 procentach. Tymczasem, szczególnie w godzinach szczytu, nietrudno wypatrzyć pojazd wypełniony niemal po brzegi…
Problem jest znany Zarządowi Transportu Miejskiego, ale jak – twierdzą urzędnicy – niewiele da się z tym zrobić. – Żeby ten limit był zachowany, to należałoby wysłać trzy razy więcej autobusów, czyli 480. Tylu w Kielcach nie ma – przekonuje Barbara Damian, dyrektor ZTM.
Jak przekonują jego przedstawiciele, w ruchu są wszystkie dostępne pojazdy. I nie ma możliwości, by szybko zwiększyć ich liczbę, a co za tym idzie także liczbę kursów.
Tymczasem w zatłoczonych autobusach bardzo często dochodzi do naruszeń obostrzeń epidemicznych. Wielu pasażerów nie nosi maseczek, nosi je pod brodą lub „na bociana”, czyli z wystającym nosem. – Najwyżej zwraca się uwagę. Wtedy słuchają – potwierdza jeden z kierowców MPK.
A brak maseczki w autobusie może skończyć się karą. – Policjanci kontrolują środki transportu i podejmują interwencje. Mogą się one zakończyć pouczeniem albo nałożeniem mandatu karnego – przestrzega st. sierż. Maciej Ślusarczyk, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
Mandat może wynieść nawet tysiąc złotych, a w skrajnych przypadkach sprawa może trafić do sądu.