Prezent od kosmitów czy artystyczny żart? Nad tym pytaniem głowią się pracownicy kieleckiego Geoparku. Mirosław Hejduk, dyrektor placówki mówi, że powodem jest tajemniczy metaliczny monolit, który pojawił się w środę w rezerwacie na Kadzielni.
– Wydzieliliśmy tam strefę bezpieczeństwa, bo nie wiadomo co ten monolit w sobie zawiera. Wolimy, żeby osoby, które chcą go zobaczyć nie podchodziły blisko, bo nie wiadomo czy nie wydziela on jakiegoś kosmicznego promieniowania – mówi Mirosław Hejduk.
Obiekt na Kadzielni przypomina podobne, które obserwowano w Stanach Zjednoczonych, a później Rumunii. Mirosław Hejduk podkreśla, że żadnej tezy nie wyklucza i zamierza sprawdzić, czy monolit ma pochodzenie pozaziemskie.
– Nawiązaliśmy współpracę z Politechniką Świętokrzyską, przeprowadzimy badania i pod koniec tygodnia lub na początku następnego postawimy pierwsze tezy, czym on może być. Jeżeli się okaże bezpieczny, podjedziemy bliżej, sprawdzimy w jaki sposób jest on tam umocowany – mówi Mirosław Hejduk.
Jak dodaje, dziwi bardzo fakt, że kamera monitoringu skierowana na monolit nie jest w stanie wyraźnie go pokazać.
– Obraz jest rozmyty, niewyraźny. Nie wiemy dlaczego – mówi dyrektor Geoparku.
Na szczęście dziwna moc monolitu nie działa na obiektyw aparatu naszego fotoreportera.