Dziś Black Friday, czyli dzień wielkich wyprzedaży w sklepach. Dla wielu to okazja do kupienia czegoś po niższej cenie. Inni z kolei uważają, że to naciąganie ludzi na zakupy. Kielczanie, z którymi rozmawiała nasza reporterka podchodzą do promocji ostrożnie.
Pan Marek przyznał, że czasami bywają okazje, podczas których dany produkt można kupić rzeczywiście taniej, ale to sporadyczne sytuacje. Z kolei pani Ewa powiedziała, że raczej nie wierzy w wyprzedaże. Dziś co prawda kupiła lodówkę o 200 zł taniej, niż kosztowała jeszcze wczoraj, ale podkreśliła, że cenę tego urządzenia obserwowała już dłuższy czas.
W Galerii Korona dziś ruch nie był większy, niż w inne dni. Michał Góźdź, dyrektor zarządzający obiektem uważa, że wzmożonego ruchu klientów należy się spodziewać jutro, kiedy zostaną otwarte m.in. sklepy odzieżowe.
– Największe zainteresowanie naszych klientów myślę, że będzie w sobotę, ponieważ od jutra rząd zezwolił na otwarcie wszystkich sklepów w galeriach. To oznacza, że działalność mogą prowadzić już nie tylko sklepy spożywcze, drogerie i apteki, ale także sklepy odzieżowe, obuwnicze i jubilerskie. Z tego też powodu nasi najemcy wydłużyli ofertę przygotowaną na tzw. „Czarny Piątek” także na sobotę – dodał Michał Góźdź.
Mariusz Burchart, ekspert ds. konsumenckich nie do końca jednak wierzy w wyprzedaże.
– Szczególnie ten dzień zwany Black Friday, to okazja dla sklepów do opróżnienia swoich magazynów. Bardziej to jest forma promocji, niż wyprzedaży. Jeśli chodzi o sklepy stacjonarne, to najlepiej znać cenę produktu wcześniej. Wtedy będziemy wiedzieli, czy rzeczywiście mamy do czynienia z prawdziwą wyprzedażą – mówi ekspert.
Mariusz Burchart radzi także, by kupując w ramach wyprzedaży zapytać, czy dany towar można zwrócić.