– Trzeba być bardzo ostrożnym w luzowaniu obostrzeń – mówi w „Dzienniku Gazecie Prawnej” minister zdrowia Adam Niedzielski pytany, co będzie w tym roku z Bożym Narodzeniem. Dodał, że rząd nie chce popełnić błędów Czech, gdzie po wakacyjnym pełnym zliberalizowaniu zasad, problem wrócił ze zdwojoną siłą.
Na pytanie, czy zostaniemy „zamknięci na święta”, odparł: „Byłem zwolennikiem ustalenia sztywnych kryteriów, żebyśmy wszyscy wiedzieli, co nas czeka. Ale to nie jest tak, że będziemy podejmować decyzje tylko na podstawie dziennej liczby zakażeń czy zachorowań. Przy zajętej w pełni infrastrukturze, nawet średnia liczba zachorowań dziennie – powiedzmy 10 tys. – może być sporym problemem”.
Pytany, czy o lockdownie dowiemy się w Wigilię, tak jak było z cmentarzami, minister odpowiedział: „Co do Wszystkich Świętych podjęliśmy słuszną decyzję, nie mamy dziś eskalacji zakażeń. Można dyskutować oczywiście o dniu, w którym ją ogłosiliśmy, ale oceniajmy po efektach: dwa tygodnie po Wszystkich Świętych nie ma skoku zakażeń. W epidemii nie ma prostych decyzji”.
Dopytywany jeszcze raz, co zatem z Bożym Narodzeniem, powiedział, że wiemy już na pewno na podstawie naszych i zagranicznych doświadczeń, że trzeba być bardzo ostrożnym w luzowaniu obostrzeń.
– Czechy wiosną miały bardzo niskie wyniki zakażeń, a po wakacyjnym pełnym zliberalizowaniu zasad problem wrócił ze zdwojoną siłą. Nie chcemy popełnić tego błędu. Czy jednak wprowadzimy dodatkowe obostrzenia? Jeżeli utrzymamy stabilizację, może z lekkim spadkiem, to pozwoli na to, żeby przynajmniej utrzymać status quo – podkreślił.