Kolejni świadkowie zeznawali w procesie, gdzie na ławie oskarżonych zasiada Marcin B., wychowawca w specjalistyczno-terapeutycznej Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej w Opatowie.
Przypomnijmy, z ustaleń prokuratury wynika, że mężczyzna znęcał się nad grupą podopiecznych. Według śledczych, stosował wobec nich przemoc fizyczną i psychiczną.
Dziś zeznawali inni wychowawcy i opiekunowie. Jedna ze współpracownic Marcina B., która kilka razy w miesiącu miała z nim dyżury, była świadkiem negatywnych zachowań względem podopiecznych. Przytacza sytuację, że jeden z wychowanków dostał ataku agresji i przybiegł do pokoju wychowawców, gdzie był także oskarżony.
– Pan Marcin przywołał go do siebie, chłopca usadził obok, zdjął ciapka z nogi i kilka razy uderzył chłopca w twarz tym ciapkiem – mówi świadek.
Jak zeznała świadek, była przerażona takim zachowaniem, ale nie zareagowała. Jak tłumaczyła, nie miała wtedy umowy na czas nieokreślony, bała się cokolwiek powiedzieć. Po otrzymaniu stałej umowy także nie zgłosiła nieprawidłowości, ponieważ skargi innych pracowników nic nie wnosiły.
Inną formą znęcania się miało być wymierzanie kary w postaci długiego klęczenia, które świadek widziała raz. Jak dodała, inna pracownica miała uszyć dwa woreczki na groch lub fasolę, które miały „ulepszyć” karę. To potwierdziła opiekunka, która miała otrzymać takie zlecenie od Marcina B.
Jak dodaje, dzieci bardzo się tego bały, ale nigdy do realizacji tego zamierzenia nie doszło.
Świadek twierdziła, że dzieci w placówce mają w sobie dużo agresji, często się między sobą biją i wtedy stwarzają największe niebezpieczeństwo. Potrafią wyrywać gniazdka ze ścian, jedno po drugim. Demolują placówkę. Świadek twierdziła, że Marcin B. nie chciał dzieciom robić krzywdy, chciał ich wychować, ale uważa, że były to niedzisiejsze metody. Mimo wszystko uważa to za znęcanie się.
– Nie raz biły się dzieci. Pan Marcin krzyczał i prosił, aby się uspokoiły, a jak nie, to za ucho złapał, albo po plecach chlasnął. Nigdy nie uderzył więcej razy, tylko raz. Chlasnął i koniec – mówi opiekunka.
Świadek dodała, że Marcin B. zaczął wymyślać wiele nowych kar po zdobyciu odpowiedniego wykształcenia. Wtedy został wychowawcą.
Według jednego ze świadków, Marcin B. miał zmuszać podopiecznych do zjadania wszystkiego, co zostało przygotowane na posiłki, mimo że były najedzone lub nie miały ochoty. Świadkowie podkreślali, że na zmianie Marcina B. zawsze był spokój i dyscyplina.
Świadek przyznała, że po aresztowaniu Marcina B., wychowankowie potrafią powiedzieć do innego wychowawcy: „Skończysz jak B.”
Marcin B. jest tymczasowo aresztowany. Grozi mu 8 lat więzienia. Kolejne rozprawy będą prowadzone poprzez transmisję on-line. Proces może zakończyć się jeszcze w listopadzie.