Ulicami Pińczowa po raz trzeci przeszedł Marsz Różowej Wstążki. Jak co roku, panie chcą w ten sposób zainteresować profilaktyką badań mammograficznych i cytologicznych jak największą liczbę osób.
W marszu wzięło udział prawie 50 kobiet. Organizatorem wydarzenia był pińczowski Klub Amazonek. Elżbieta Brzezoń z klubu informuje, że należy do niego obecnie 20 pań.
– Przyjęło się, że październik jest miesiącem walki z rakiem. Przy tej okazji zachęcamy wszystkie kobiety, aby mimo pandemii regularnie się badały. Żeby mimo wszystko pokonywały trudności, jakie los stawia nam na drodze i dotarły jak najszybciej do lekarzy, bo rak nie poczeka – zaznacza.
Elżbieta Zachariasz podkreśla, że chce dotrzeć do wielu osób, które się nie ujawniają i chowają w związku z chorobą, otoczyć je wsparciem i mobilizować do działania. Dodaje, że przy obecnym postępie medycyny, jest duża szansę na wyleczenie.
– Moje życie po chorobie zmieniło się diametralnie. Żyję pełnią życia. Zachęcam, aby panie, gromadziły się w takich klubach jak nasz. Bez wsparcia, walka z chorobą jest trudniejsza.
Krystyna Szwaczka z rakiem piersi walczy od siedmiu lat. Jak powiedziała, wzięła udział w marszu, by w oparciu o własne doświadczenia pokazać, że o życie trzeba dbać.
– Nie wstydźmy się. Rak to nie wyrok. Trzeba walczyć. Żyje, jestem i cieszę się życiem – zaznacza.
Szacuje się, że tylko w tym roku na złośliwego raka piersi w Polsce zachoruje ponad 19 tys. kobiet, a ponad 6,5 tys. umrze.