Rosnąca liczba zakażeń koronawirusem nie przekonuje kielczan do przestrzegania obostrzeń sanitarnych, czyli m.in. noszenia maseczek w obiektach zamkniętych, np. sklepach. Nasza reporterka odwiedziła dzisiaj jedną z kieleckich galerii, by sprawdzić, czy ktoś z obsługi nakaże jej założyć maseczkę na nos i usta.
Odwiedziła kilkanaście sklepów w jednej z galerii handlowych, celowo nie zakładając maseczki ochronnej. Była m.in. w drogeriach, sklepie z odzieżą i jubilerskim. W kilku z nich podeszła nawet do obsługi sugerując, że chce kupić konkretne produkty. Ekspedientki, z którymi rozmawiała z odległości bliższej niż 1,5 metra nie zwróciły jej uwagi by założyła maseczkę. Wyszła więc z galerii i swoje kroki skierowała do mniejszych sklepów przy ulicy Warszawskiej. Na początek trafiła do sklepu oferującego telefony komórkowe. Tam tuż po zamknięciu drzwi sprzedawca grzecznie, ale stanowczo zwrócił jej uwagę, by maseczkę założyła. Jak powiedział pan Krzysztof, gdy klient wchodzi do sklepu bez maseczki, która zasłaniałby jego usta i nos grzecznie go prosi, by taką maseczkę założył.
– Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim klientom może to odpowiadać, ale zdrowie jest najważniejsze. Dlatego na ladzie zamontowana jest również szyba oddzielająca mnie od reszty sklepu – dodał pan Krzysztof.
Z kolei pani Emilia, ekspedientka ze sklepu przy ulicy Warszawskiej informuje, że obecnie już ponad 50 proc. kupujących nie nosi w jej sklepie obowiązkowej maseczki.
– Ponad połowa naszych klientów przychodzi bez maseczki. Większość z tych osób, gdy się im nawet zwróci uwagę, nie przejmuje się naszą prośba. Klienta ze sklepu wyprosić nie mogę, dlatego w takiej sytuacji staram się go jak najszybciej obsłużyć, by w sklepie przebywał najkrócej jak to możliwe – tłumaczy pani Emilia.
Karol Macek z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach informuje, że funkcjonariusze bez wcześniejszego uprzedzenia odwiedzają sklepy i sprawdzają, czy zarówno obsługa, jak i klienci mają założone maseczki ochronne bądź przyłbice.
– Policjanci w ramach służby, w swoich zadaniach mają wpisane m.in. kontrole obiektów handlowych. Nie będą podawać, które to są sklepy, by ewentualnie nie przestrzegać sprawców wykroczeń, ale mogę zapewnić, że wszystkie duże galerie handlowe, jak również mniejsze sklepy są sprawdzane przez dzielnicowych i funkcjonariuszy patrolowo – interwencyjnych, powiedział Karol Macek.
Funkcjonariusze kierują wnioski o ukaranie lub wystawiają mandaty w wysokości do 500 zł.