Jak mawiają wilki morskie – żeglowanie jest koniecznością. Dlatego mimo koronawirusa tegoroczny sezon żeglarski obfitował w liczne imprezy, zarówno typowo żeglarskie, jak i te, podczas których na łódkę wsiadać nie trzeba.
– Na początku roku nie było wiadomo, czy będziemy mogli w ogóle pływać, a jeżeli tak, to z jakimi ograniczeniami. Jednak my – ludzie morza poddawać się nie lubimy. Dlatego ten sezon był udany, choć inny niż wcześniejsze. Większość planów na ten rok udało się nam zrealizować – powiedział Wojciech Kalamon z yacht klubu morskiego Joseph Conrad w Kołobrzegu. – Wprawdzie pogoda nam dopisuje i wciąż wychodzimy w morze, ale stopniowo będziemy zwijać żagle – dodał.
– Nieoficjalne zakończenie sezonu planujemy na przyszły tydzień. Wówczas zorganizowane zostaną ostatnie regaty, połączone z Festynem Rybnym – zapowiada Artur Robaczyński, kierownik portu jachtowego.