Podczas manifestacji LGBT w Gdańsku jedna z kobiet paradowała z tęczową waginą imitującą Matkę Boską. „Liczą na to, że w pewnym momencie ktoś nie wytrzyma i dojdzie do użycia siły, czy rękoczynów i wtedy będą mówić, że są uciśnieni, że są mniejszością, która jest prześladowana” – podsumowuje prowokację eurodeputowany Dominik Tarczyński w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Zapytany, jak długo przyjdzie nam znosić tego typu ekscesy aktywistów LGBT, Dominik Tarczyński odpowiada, że „wszystko zależy od sądów, które kiedy dostają akty oskarżenia zgodnie z polskim prawem, z kodeksem karnym w wielu przypadkach tak naprawdę albo stwierdzają o niewinności, albo w ogóle nie dochodzi do postępowania”.
– Prokuratura wykonuje swoje, a to co robią sądy mam wrażenie jest kompletnie inną rzeczywistością. Pomimo oburzenia społecznego, pomimo podstaw prawnych słyszymy wtedy najczęściej, że nie komentuje się wyroków, decyzji sądów. Ano komentuje się. Mój komentarz jest jeden: jak najszybsze dokończenie reformy sądownictwa, bo jest potrzebna – ocenia w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
„Mam wrażenie, że w sądach dochodzi do ukazywania opinii politycznych czy światopoglądów”.
– Mam wrażenie, że w wielu przypadkach dochodzi w sądach do urzeczywistniania i ukazywania opinii politycznych, czy światopoglądów. W mojej ocenie prokuratura, a także wielu Polaków robi to, co do nas należy, czyli składa zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa jeżeli chodzi o znieważenie, czy obrazę uczuć religijnych i inne przepisy stanowiące w polskim prawie, a jednak w sądach dzieje się tak, a nie inaczej, a więc reforma sądownictwa jest niezbędna – analizuje Tarczyński.
– Nie oznacza to, że mamy rezygnować z naszej reakcji, z naszych komentarzy i z niezgody na tego typu prowokacje – wyjaśnia.
– A są to prowokacje, które mają na celu szukanie męczennika. Liczą na to, że w pewnym momencie ktoś nie wytrzyma i dojdzie do użycia siły, czy rękoczynów i wtedy będą mówić, że są uciśnieni, że są mniejszością, która jest prześladowana. Jest to prowokacja, która w mojej ocenie niewiele różni się od prowokacji, jakie widzieliśmy w czasie komuny, kiedy SB celowo na murach pisało hasła niepodległościowe z błędami ortograficznymi. Komuniści chcieli ośmieszyć ruch niepodległościowy, a tutaj mamy do czynienia z próbą prowokacji – podsumowuje.
– Wzywam do tego, żeby po pierwsze robić swoje, aby zgodnie z polskim prawem składać zawiadomienia, kiedy prawo jest łamane. Po drugie, aby wyrażać swoje oburzenie. A po trzecie to już jest apel do nas, do polityków, aby ta reforma sądownictwa została przeprowadzona i dokończona tak, jak oczekuje tego polskie społeczeństwo dlatego, że tego typu prowokacje mogą się po prostu źle skończyć. Konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja – do tego wzywam wszystkich w Polsce – apeluje.
Zapytany, czy wobec tego, że podczas marszów LGBT notorycznie łamane jest prawo, nie należałoby zakazać ich organizacji, Dominik Tarczyński odpowiada:
– Pytanie, czy są podstawy do tego, żeby zakazywać samych marszów? Przecież każdy ma prawo do tego, żeby protestować, prezentować swoje poglądy, czy przekonania, ale do momentu kiedy nie jest łamane prawo. W sytuacji, gdy jest ono łamane trzeba wyciągać konsekwencje, a wszystkie procedury w Polsce sprowadzają się do tego, o czym mówiłem, czyli że bardzo często sądy nie wyciągają konsekwencji i to jest problem – zaznacza.