Świętokrzyski poseł SLD Andrzej Szejna krytykuje działania Szymona Hołowni, który przeciąga na swoją stronę posłów lewicy. W wywiadzie dla ONET-u parlamentarzysta mówi że, skoro Hołownia chce być na scenie politycznej świeży, to dlaczego przeciąga posłów innych ugrupowań, które tak bardzo krytykuje? To nie jest logiczne.
W tym tygodniu szeregi Lewicy opuściła posłanka Hanna Gill-Piątek, która rozpoczęła współpracę z Szymonem Hołownią. Poseł Andrzej Szejna nie ukrywa, że było to dla niego zaskoczenie, ale widzi w tym jedynie zimną kalkulację. – Hanna zobaczyła symulację podziału mandatów i pobiegła do Hołowni – mówi Onetowi
Wiceszef SLD zapewnia, że nie spodziewa się kolejnych takich transferów. Z zażenowaniem oglądałem wspólną konferencję posłanki Hanny Gill-Piątek i Szymona Hołowni. Szymon Hołownia zachowywał się jak fircyk, który chce udawać macho. Lekceważąco zwracał się do niej „per Haniu”, a ona w widocznym stresie wspomagała się kartką z gotowym tekstem. Została potraktowana przedmiotowo. Nikt nie rozumie, jak lewicowa i antyklerykalna polityczka może rzucić się w objęcia prawicowego i „kościółkowego” Szymona Hołowni.
Zauważyłem, że tuż po transferze zaczął się pokrętnie spowiadać swoim zdumionym, konserwatywnym wyborcom, dlaczego przejął posłankę Lewicy, która odważnie deklaruje swój biseksualizm. Nikt z Lewicy po obejrzeniu tego cyrku nie pomyśli o przejściu do konserwatywno-liberalnego ugrupowania. Parlamentarzysta skrytykował także program Hołowni.
To wygląda jak tiramisu pomieszane ze śledziem. To tylko próba udowodnienia, że wnosi coś nowego do polityki i nie ma nic wspólnego z bieżącymi decyzjami czy rozgrywkami. To nie jest prawda, ponadto skoro chce być taki świeży, to dlaczego przeciąga posłów innych ugrupowań, które tak bardzo krytykuje? To nie jest logiczne – mówi dla ONET-u Andrzej Szejna.