Dwa utonięcia, interwencje ratujące życie i wiele tysięcy plażowiczów. Starachowiccy ratownicy podsumowali tegoroczny sezon kąpielowy na Piachach.
Od początku wakacji na stałe dyżurowało dwóch ratowników, a dodatkowo dyżury społeczne prowadzili ratownicy, którzy niedawno zdobyli uprawnienia i odbywali staż. Marek Banaś, kierownik kąpieliska, mówi, że pracy ratownikom nie brakowało.
– Główną przyczyną nieszczęść jest picie alkoholu. Obserwujemy, że wypoczywający przez cały dzień na słońcu piją piwo i mocniejsze trunki, a później wchodzą do wody – zaznacza.
Ratownicy podkreślają także, że wiele nerwów i zaangażowania kosztuje brak dozoru nad dziećmi.
– Rodzice oczekują, że ratownicy będą pilnowali ich pociech. Niejednokrotnie nawet dwu- trzyletnie dzieci same wchodziły do wody, a rodzice twierdzili, że je obserwują. Zdarzało się, że wszyscy ratownicy poszukiwali dziecka, które w tym czasie odeszło na lody czy w stronę placu zabaw – dodają.
Przeszkodą są także pojawiające się parawany, które w tym terenie zasłaniają widok na kąpielisko i utrudniają dotarcie do tonącego.
Dwa utonięcia, do których doszło podczas sezonu kąpielowego, miały miejsce poza terenem strzeżonym. Ratownicy ruszyli na pomoc, ale zgłoszenia były podane zbyt późno. O popularności kąpieliska świadczą zdjęcia z drona. Podczas najbardziej upalnych letnich weekendów na Piachach jednocześnie wypoczywało ponad 3,5 tys. osób.