Po 30 latach odnaleźli swojego biologicznego syna. Państwo Z. z okolic Szydłowca nie wiedzieli, że wychowali nie swoje dziecko.
Prawdopodobnie do zamiany noworodków doszło w radomskim szpitalu. Sprawa wyszła na jaw 4 lata temu, gdy Maciej Z. zginął w pożarze pustostanu. Badania DNA wykazały, że nie był on biologicznym synem rodziców, którzy go wychowali.
– Odnaleźć prawdziwego syna udało się dzięki pomocy internetowej redakcji „Zaginieni przed laty” – mówi jej rzeczniczka Iga Ore-Ofe. – Nasza strona to sieć kontaktu. I faktycznie strona, która zajmowała się adopcjami i „Zaginieni przed laty” zaczęliśmy łączyć swoje kontakty. Okazało się, że prywatna osoba jest w stanie pomóc w dojściu do prawdopodobnego biologicznego syna. Oczywiście zostały sprawdzone wszystkie możliwe dzieci, które się urodziły tego dnia. Było mnóstwo teorii, ale udało się – wyjaśnia.
Redakcja „Zaginieni przed laty” nie podaje informacji, czy doszło już do spotkania rodziny Z. z odnalezionym synem. Jednakże zdaniem psychologa prof. Józefa Czaplińskiego, odbudowanie więzi rodzinnych po tak długim czasie nie jest możliwe.
– Jednak takie silne związki formują głównie wspólne doświadczenia życiowe. U nich tego nie ma, więc trudno przewidywać, żeby z takiej pierwszej euforii odnalezienia się, pozostało jeszcze coś, co mogłoby scementować związek rodziców z tym 30-letnim, dorosłym już dzieckiem – mówi Józef Czapliński.
Sprawa zamiany dzieci w radomskim szpitalu zostanie także zgłoszona organom ścigania.