Blisko 350 policjantów, a także psy oraz dwa śmigłowce brało udział w kilkugodzinnej akcji poszukiwawczej 57-letniego mężczyzny z miejscowości Zbrza w gminie Morawica, który zabił sołtysa tej wsi. Lokalna społeczność jest w szoku i nie ukrywa, że nie rozumie, jak mogło dojść do tej zbrodni.
Policjanci starają się ustalić przebieg wydarzeń, do których doszło wczoraj w gminie Morawica. Jak wyjaśnia nadkomisarz Kamil Tokarski, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji, po godzinie 14.00 mundurowi otrzymali informację, że w jednej z miejscowości w gminie Morawica został postrzelony mężczyzna. Wysłane na miejsce służby podjęły działania reanimacyjne, ale nie przyniosły one skutku. Ofiara zmarła. Okazało się, że jest to 61-letni sołtys Zbrzy.
– Ustaliliśmy na miejscu, że związek ze śmiercią tego mężczyzny może mieć 57-letni mieszkaniec tej samej wsi, który przed przybyciem policjantów odjechał z miejsca zdarzenia – wyjaśnia.
Rozpoczęły się poszukiwania. Jak dodaje Kamil Tokarski, działania były prowadzone na lądzie, ale też z powietrza.
– W punkcie kulminacyjnym naszych działań udział w nich brało blisko 350 funkcjonariuszy. Byli to policjanci nie tylko ze Świętokrzyskiego, bo poprosiliśmy o pomoc policjantów z Małopolski oraz z województwa mazowieckiego. Również zaangażowane zostały dwa śmigłowce: z Komendy Głównej Policji oraz straży granicznej, wyposażone w kamery termowizyjne. W akcji uczestniczyły także psy tropiące – wymienia.
Zaangażowali się również antyterroryści, ponieważ poszukiwany 57-latek posiadał broń i był niebezpieczny.
Wieczorem prokuratura wyraziła zgodę na opublikowanie wizerunku 57-latka, a napływające informacje były weryfikowane na bieżąco. Finał poszukiwań nastąpił po północy.
– Około godziny 1 w nocy otrzymaliśmy informację, że poszukiwany mężczyzna wrócił na teren swojej posesji i tam z broni postrzelił się. Pomimo szybko udzielonej pomocy przez policjantów, mężczyzny nie udało się uratować, zmarł – wyjaśnia.
Wiadomo, że mężczyzna miał już problemy z prawem, ale skąd miał broń, dlaczego zaatakował mieszkańca tej samej wsi? Kamil Tokarski zaznacza, że za wcześnie, żeby cokolwiek mówić. Trwa śledztwo pod nadzorem prokuratury.
– Jest za wcześnie, żeby snuć jakiekolwiek podejrzenia. My chcemy odtworzyć te wydarzenia minuta po minucie, co się wydarzyło i co było tego przyczyną, bo to też jest niezwykle istotne – podkreśla oficer prasowy.
Wiele pytań zadają sobie także mieszkańcy Zbrzy. Nadal nie wierzą w to, co się stało:
– Wszyscy przeżyliśmy szok, nie wiem, co się mogło wydarzyć, że do tego doszło, obaj przecież tak długo tutaj mieszkali. Do tej pory nie wierzę. Jak w amerykańskim filmie – mówiła jedna z kobiet.
– Chyba jeszcze długo będziemy to przeżywać – dodał mężczyzna.
– Nigdy nie było słychać, żeby między nimi były jakieś konflikty – wyjaśniła starsza kobieta.
Choć są i tacy, którzy wspominają o konflikcie o drewno, którego domagał się 57-letni mężczyzna.
Marian Buras, burmistrz Morawicy nie ukrywa, że wczorajsze wydarzenia także dla niego są niezrozumiałe. Podkreśla jednak, że Zbrza straciła wspaniałego sołtysa.
– Nikt by nie przypuszczał, że coś takiego może się zdarzyć, bo to ludzie, którzy się dobrze znają, mieszkają obok siebie i nagle jeden dokonuje zabójstwa drugiego. To byli ludzie, którzy nie byli ze sobą w konflikcie. To straszna rzecz, która się wydarzyła pod wpływem jakichś ogromnych emocji. Wielka tragedia. Zginął bardzo szanowany, bardzo uczciwy człowiek, który przez 26 lat był sołtysem, był prezesem OSP. Wielka strata, wielka szkoda i ogromne wyrazy współczucia dla najbliższych – podkreślił burmistrz.