Na lotnisku w Masłowie rozpoczęły się dziś Mistrzostwa Polski Związku Polskich Spadochroniarzy na celność lądowania oraz I Memoriał Spadochronowy im. gen. Tadeusza Buka.
Jak informuje Kamila Walczak, wydarzenie z roku na rok przyciąga coraz większą liczbę uczestników i staje się jedną z największych tego typu imprez w Polsce. Dodaje, że zawody są widowiskowe, ponieważ każdy zawodnik musi wykazać się koncentracją oraz wyczuciem wiatru.
– Skoczkowie wyskakują z wysokości tysiąca metrów i muszą trafić w sam środek koła o średnicy 2 cm w przypadków spadochronów klasycznych i średnicy 0,5 metra w przypadku spadochronów szybkich. Każdy centymetr dalej oznacza punkt. Im mniej punktów zawodnik zdobędzie po odpowiedniej liczbie skoków, tym zajmie wyższe miejsce – zaznaczyła.
W zawodach bierze udział m.in. pan Michał. Jak mówi, przygotowania do turnieju trwały bardzo długo. Zaznacza, że skakanie do celu to specyficzna konkurencja, do której nie ma kursów, wszystkiego trzeba nauczyć się samemu. Dodaje, że jest to drogi sport, ponieważ nowy sprzęt kosztuje ok. 25 tys. zł, jednak jak mówi, cena mu nie przeszkadza, ponieważ spadochroniarstwo jest jego wielką pasją.
– To było moje odwieczne marzenie, żeby coś fajnego zrealizować w życiu, żeby sobie polatać. Tak jak większość spadochroniarzy, zacząłem od tandemu, a potem zapisałem się na kurs do skakania indywidualnego. Nigdy nie miałem lęku wysokości, więc ja strachu nie mam, natomiast moja koleżanka właśnie w ten sposób walczyła z lękiem wysokości – mówił.
Rywalizacji na masłowskim lotnisku przyglądał się dziś Michał Biegański z synem Kubą. Zawody bardzo im się podobały. Jak powiedział, interesują się lotnictwem i spadochroniarstwem.
– Mój tata latał dosyć dużo samolotami i tak jakoś ta pasja przeszła najpierw na mnie, potem na syna – podkreślił.
Impreza potrwa dwa dni. W niedzielę zawodnicy będą rywalizować od 10.00 do 15.00. Wstęp na wydarzenie jest bezpłatny.