„Zapomniałem z roztargnienia” – to najczęstsze usprawiedliwienie jakie słyszą strażnicy miejscy od pasażerów, którzy w autobusach MPK nie zasłaniają ust i nosa. W takich sytuacjach, funkcjonariusze nie wręczają mandatów, a przekazują nową maseczkę.
– Gdy pasażer nie ma maseczki lub ma ją nieprawidłowo założoną to go upominamy – mówi Marcin Szewczyk ze Straży Miejskiej w Kielcach. – Jesteśmy miło odbierani przez mieszkańców miasta. Są wdzięczni, że kontrolujemy pasażerów i mówią, że chcieliby widzieć nas częściej – dodaje.
– Trzeba nosić maseczki, ponieważ liczba zachorowań jest wciąż bardzo duża. Ten wirus jest z nami i musimy na siebie uważać – twierdzi jeden z pasażerów.
Z kolei inna pasażerka, która jest byłą pielęgniarką zauważa, że należy to robić przede wszystkim dla siebie, bo nigdy nie wiadomo, kto jedzie z nami w autobusie.
– Lekarze zalecają zakrywanie ust i nosa, a przecież uczyli się tyle lat to się na tym znają – mówi.
Pani Lucyna, którą spotkaliśmy na przystanku przy ulicy Żytniej w Kielcach była zbulwersowana, ponieważ w autobusie, którym jechała z mężem jeden z pasażerów nie miał założonej maseczki.
– On kasłał, a ja się musiałam odwrócić, aby nie robił tego na mnie. Bałam się o swoje zdrowie – przyznaje.
Za nieprzestrzeganie obowiązku noszenia maseczki w autobusie grozi mandat karny w wysokości 500 zł.