– Ten finał nie daje mi satysfakcji – mówił szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz po ogłoszeniu sondażowych wyników niedzielnych wyborów prezydenckich. – Nie wierzę, że z bratobójczej wojny wyjdzie na końcu coś dobrego, ale taka jest decyzja, a ja szanuję decyzję moich rodaków – dodał.
– Dziękuję przede wszystkim za to, że byliście ze mną przez te ostatnie osiem, dziewięć miesięcy tej najdłuższej kampanii prezydenckiej w historii, która miała swoje różne zmienne, taki rollercoaster odbył się w tej kampanii – mówił Kosiniak-Kamysz po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów do zebranych na wieczorze wyborczym.
– Jest finał – oczywiście nie daje mi on osobiście satysfakcji, nie ma co ukrywać – powiedział Kosiniak-Kamysz.
– Wierzę, że to, co robiliśmy przez te ostatnie miesiące, ta propozycja Polski, która nie jest Polską podzieloną, a Polską wspólnotową, która nie ulega bratobójczej walce – na to pytanie zadane dzisiaj naszym rodaków uzyskałem odpowiedź, może to jeszcze nie ten moment, może to jeszcze nie ta chwila, ale ja dalej wierzę, że to jedyna słuszna droga – mówił.
– Nie wierzę, że z bratobójczej wojny wyjdzie na końcu coś dobrego, ale taka jest decyzja, ja szanuję decyzję moich rodaków – podkreślił szef PSL. Stwierdził, że polaryzacja na scenie politycznej okazała się silniejsza, niż się wydawało.
– Zobaczymy, czy polaryzacja przynosi owoce, te dobre owoce, czy przynosi straty i przynosi trudne doświadczenia – powiedział Kosiniak-Kamysz.
Pogratulował jednocześnie swoich kontrkandydatom.