Największy szczyt głosowania w Kielcach już minął, ale w lokalach wyborczych wciąż panuje duży ruch. Do godziny 17.00 frekwencja wyniosła 49,42 proc. Z kolei w Świętokrzyskiem do głosowania poszło 45,99 proc. uprawnionych.
Najwyższa frekwencja był w gminie Smyków w powiecie koneckim – 55,40 proc., a najniższa w gminie Opatowiec w powiecie kazimierskim – 36,28 proc.
W mieście przed obwodowymi komisjami wyborczymi nie widać kolejek, ale cały czas pojawiają się pojedyncze osoby, a nawet całe rodziny, chcące zagłosować.
Maciej Klesyk, członek komisji, która znajduje się w Zespole Szkół Przemysłu Spożywczego przy ulicy Zagórskiej stwierdził, że frekwencja w tym miejscu jest duża i ocenił ją na około 25 proc.
– Myślę, że jest ona spowodowana poczuciem obywatelskiego obowiązku, który Polacy chcą realizować, i chyba czują już, że każdy głos ma znaczenie – tłumaczył.
Sami kielczanie mówili, że głosują, bo chcą decydować o przyszłości swojej i Polski.
– Mamy demokrację, każdy powinien wybierać, mieć prawo do wyboru – mówiła młoda kobieta. – Żeby wybrać konkretną osobę. A dlaczego o tej porze? Najpierw na mszę, a potem na wybory spełnić swoje obowiązki – dodały dwie panie.
Wyborcy pamiętają o maseczkach i dostosowują się do zaleceń członków komisji wyborczych, co potwierdza Wiesława Kowalczyk, zastępca przewodniczącej okręgowej komisji wyborczej, która mieści się w Szkole Podstawowej numer 2 przy ulicy Kościuszki. Dodaje jednak, że utrudniają one pracę.
– Musimy dbać o to, żeby wszystko na bieżąco było zdezynfekowane: miejsca za parawanami, stoliki i krzesełka, przybory do pisania. Maseczki trochę utrudniają pracę, ciężej przez nie oddychać, przeszkadzają, ale nie mamy wyjścia, musimy sobie w obecnej sytuacji radzić - wyjaśniła.
Lokale wyborcze będą dziś czynne do godziny 21.00, więc czasu na oddanie głosu zostało już coraz mniej.