W pierwszej kolejce grupy spadkowej PKO Ekstraklasy piłkarze Korony Kielce przegrali w Zabrzu z Górnikiem 2:3 (0:1). Bramki dla gospodarzy zdobyli Giorgos Giakoumakis w 18., Ognjen Gnjatić (gol samobójczy) w 87. i Igor Angulo w 90+5., dla Korony gole strzelali Petteri Forsell w 59. i Grzegorz Szymusik w 79. Oba zespoły kończyły mecz w „dziesiątkę”. W 57. czerwonymi kartkami za niesportowe zachowanie zostali ukarani Alasana Manneh z Górnika i Marcin Cebula z Korony.
Na stadion, po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa, wrócili kibice. Poprzednio mogli obserwować w Zabrzu mecz na żywo 6 marca, kiedy w obecności niemal 9 tysięcy widzów, Górnik pokonał Cracovię też 3:2.
Spiker, witając kibiców na Arenie Zabrze, wiele razy przypominał publiczności zasady zajmowania miejsc na trybunach oraz wymogi bezpieczeństwa. Chodziło m.in. o zachowanie odstępów i nieodrzucanie piłki na murawę przed jej zdezynfekowaniem.
Zabrzanie w tym sezonie u siebie są trudni do pokonania, w fazie zasadniczej przegrali w „domu” tylko raz – 28 września z Lechem Poznań.
Gospodarze przystąpili do tego starcia po zwycięstwie nad liderem tabeli Legią Warszawa 2:0 i piątkowy mecz też zaczęli obiecująco.
Już w 3. minucie Koronę uratował słupek, po strzale Romana Prochazki z rzutu wolnego.
Potem zabrzanie w pierwszej połowie kilka razy zagrozili jeszcze kieleckiemu bramkarzowi, który obronił strzał Piotra Krawczyka z bliska, ale skapitulował w 18 minucie. Po dośrodkowaniu Erika Janży na pole karne gości do piłki doszedł Giorgios Giakoumakis i wpakował ją do siatki.
Kielczanie odpowiedzieli dwoma mocnymi uderzeniami Petteri Forsella z rzutów wolnych, które obronił Martin Chudy.
Po przerwie miejscowi kibice domagali się zwycięstwa swojej drużyny i podopieczni trenera Marcina Brosza wyszli na murawę z ofensywnym nastawieniem. Z oczywistych powodów na utrzymaniu wyniku nie zależało też przyjezdnym, dlatego – mimo ciągle padającego deszczu i śliskiego boiska – mecz był szybki.
Nie brakowało emocji, także tych mało sportowych. W 57. minucie doszło do przepychanki z udziałem niemal wszystkich piłkarzy obu zespołów. Na murawę wybiegł też szkoleniowiec Korony Maciej Bartoszek. Skończyło się czerwonymi kartkami dla prowodyrów – Alasany Manneha i Marcina Cebuli.
Chwilę potem Forsell pięknym strzałem z rzutu wolnego zza pola karnego doprowadził do remisu, co jeszcze ubarwiło spotkanie.
Gospodarze mogli ponownie wyjść na prowadzenie w 72. minucie, gdyby Prochazka nie spudłował w idealnej sytuacji.
Po chwili z gola cieszyli się goście. Z rogu dośrodkował Forsell, piłkę zgrał jeszcze Ognjen Gnjatic.
To nie był koniec emocji. Końcówka należała bowiem do zabrzan. Najpierw pomógł im Gnjatic, kierując piłkę do własnej bramki, a w ostatniej akcji meczu głową dał Górnikowi komplet punktów rezerwowy w piątek napastnik Igor Angulo.
PO MECZU POWIEDZIELI:
Maciej Bartoszek (trener Korony Kielce): – Straciliśmy dzisiaj bardzo cenne punkty. W meczu, którego patrząc na przebieg, nie mieliśmy prawa przegrać. Podział punktów byłby chyba najbardziej sprawiedliwy. Dla nas wywiezienie punktu byłoby bardzo cenne. Zamiast tego mamy rozbity zespół, do tego kartki i mało czasu by się zregenerować i podnieść przed następnym meczem. Jestem zły, po meczu było ostro w szatni, ale nie można się było spodziewać innej reakcji po tym, jak w końcowych sekundach straciliśmy punkty. Nadal wierzę w ten zespół, mamy szansę i musimy o to walczyć.
Marcin Brosz (trener Górnika): – Od pierwszej do ostatniej minuty oglądaliśmy emocjonujące spotkanie. Oba zespoły chciały go wygrać. Mecz był bardzo szybki, były momenty, w których mogliśmy się zachować lepiej. Warto podkreślić, że przy wsparciu kibiców punkty zostały w Zabrzu. Tego wsparcia zabrakło nam w meczu z Lechią Gdańsk. Paweł Bochniewicz nie zagrał z powodu kontuzji, a wejście Igora Angulo w drugiej połowie spowodowane było naszym pomysłem na grę.
Górnik Zabrze – Korona Kielce 3:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Georgios Giakoumakis (18.), 1:1 Petteri Forsell (59. wolny), 1:2 Grzegorz Szymusik (79.), 2:2 Ognjen Gnjatic (87. samobójcza), 3:2 Igor Angulo (90+5. głową).
Górnik: Chudy – Vassilantonopoulos, Wiśniewski, Koj, Janza – Jirka (80. Ryczkowski), Prochazka, Manneh, Jimenez – Krawczyk (56. Angulo), Giakoumakis (60. Bainovic).
Korona: Kozioł – Szymusik, Tzimopoulos, Gnjatic, Gardawski – Kiełb (67. Pucko), Radin, Forsell, Żubrowski, Cebula – Papadopulos (85. Djuranovic).
Żółte kartki: Prochazka, Krawczyk – Tzimopoulos, Gnjatic, Radin, Żubrowski.
Czerwone kartki: Manneh (57. niesportowe zachowanie) – Cebula (57. niesportowe zachowanie).
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 4 173.