Mieszkańcy podkieleckiej Kowali żalą się, że ich miejscowość jest dosłownie rozjeżdżana przez ciężarówki wożące urobek z pobliskiej kopalni. Samochody skracają sobie drogę, jadąc właśnie przez Kowalę. Problem pojawił się po rozpoczęciu przebudowy drogi krajowej w Bilczy. Sygnał o tym dostaliśmy na telefon interwencyjny od jednego z naszych słuchaczy.
Sołtys Renata Posłowska podkreśla, że na drodze w Kowali jest ograniczenie do 6 ton, a często spotkać można nawet 30-tonowe ciężarówki, nierzadko przekraczające przy tym dozwoloną prędkość. Dodaje, że już teraz z powodu powstałych kolein przejazd przez miejscowość jest utrudniony.
– Pomimo, że część tej drogi była remontowana, to przy takich obciążeniach będzie spełniać swoją funkcję najwyżej dwa lata – mówi.
Po poprzedniej interwencji Radia Kielce w tej sprawie, policja częściej kontrolowała drogę i na dwa tygodnie ciężarówki zniknęły, ale tylko po to, aby wrócić po zakończeniu akcji.
Niektórzy mieszkańcy mają przy tym wątpliwości co do sposobu policyjnych kontroli. Jak mówią, zdarzało się, że policjanci nie reagowali na widok ciężarówek, nawet tych, które przekraczały prędkość.
Karol Macek z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach przyznaje, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Zaznacza przy tym, że sytuacja w Kowali jest regularnie kontrolowana. Dodaje, że mieszkańcy, którzy zauważyli nieodpowiednie zachowanie funkcjonariuszy, powinni poinformować o tym komendę.
Głos w tej sprawie zabrał również prezes pobliskiej kopalni Trzuskawica. W liście do Radia Kielce, Dominik Piskorski informuje, że kierowcy samochodów dostawczych są uczulani, aby przestrzegali zasad ruchu drogowego, nie przekraczali prędkości i nie korzystali z dróg nieprzystosowanych do pojazdów ciężkich.
Firma przypomina też o aktywnej infolinii dla mieszkańców, którzy mogą podać numery rejestracyjne ciężarówek, które przejeżdżały przez Kowalę.