W sobotę weszły w życie nowe zasady, które łagodzą obowiązujące obostrzenia. To pierwsza niedziela od wielu tygodni bez maseczek na ulicach i limitów osób w pomieszczeniach, również w kościołach.
Ojciec Piotr z parafii Św. Franciszka z Asyżu w Kielcach przyznaje, że wiernych nadal jest mniej, niż przed pandemią.
– Ludzie potrzebują chyba jeszcze trochę czasu, aby się przyzwyczaić do tego, że nie ma już w kościołach ograniczeń liczby osób. W naszej świątyni trudno jest zachować wymagany dwumetrowy dystans, ponieważ ławki są wąskie, ale widać, że wierni starają się przestrzegać tego zalecenia – dodał ojciec Piotr.
We mszy świętej wraz z rodziną wzięła udział m.in. pani Anna. Jak powiedziała, cieszy się, że rząd zniósł już obostrzenia dotyczące liczby wiernych podczas nabożeństwa.
– Trzeba się przyzwyczaić do nowych realiów. Oczywiście trzeba zachować ostrożność, podczas mszy mieć zasłonięte usta i nos, a po przyjściu do domu zdezynfekować dłonie. Jednak otwarcie kościołów dla wiernych, to kolejny krok do normalności. Uważam, że jeśli mamy się zarazić koronawirusem, to równie dobrze może to nastąpić chociażby w supermarkecie – dodała pani Anna.
W związku ze zniesieniem limitu wiernych w kościołach biskup kielecki Jan Piotrowski odwołał od poniedziałku dyspensę od obowiązku uczestnictwa we mszy świętej w niedziele i święta.