Uzdrowisko Busko-Zdrój przygotowuje się do wznowienia działalności. Zgodnie z zapowiedzią ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego ma to nastąpić 15 czerwca. Przedtem jednak, skierowane tam osoby będą musiały przejść test na obecność koronawirusa.
– To jest dość kłopotliwe, dlatego że z reguły kuracjusze nie są miejscowi. Pytanie czy decyzję o pobraniu próbek wyda sanepid, a może kuracjusze będą musieli zapłacić za takie badanie z własnej kieszeni – zastanawia się Wojciech Lubawski, prezes Uzdrowiska Busko-Zdrój S.A.
Podkreśla przy tym, że w obiektach należących do uzdrowiska znajduje się 1200 łózek, a to oznacza, że tyle samo testów na COVID-19 trzeba będzie zrobić. To nie lada wyzwanie – przyznaje Wojciech Lubawski.
– Cieszę, że w ogóle powracamy. To szansa na powrót do normalności. Latem przyjeżdża najwięcej kuracjuszy, najwięcej pełnopłatnych. Mamy powody do zadowolenia – zaznacza.
Prezes podkreśla, że najważniejsze jest bezpieczeństwo gości, ale i pracowników, stąd zostały wdrożone procedury, opracowane przez pielęgniarki epidemiologiczne i zatwierdzone przez specjalistów.
– Zabiegi fizjoterapeutyczne muszą być przeprowadzone w pełnym reżimie. Obowiązek noszenia maseczek będzie zależał od dalszej decyzji ministra. Jeżeli zaś chodzi o rozluźnienie przestrzeni w stołówkach przypomnę, że w marcu zwiększyliśmy czas wydawania posiłków tak, by ludzie byli od siebie oddaleni – dodaje.
Prezes zaznacza, że do końca tygodnia zostanie wygaszona działalność izolatorium w szpitalu „Krystyna”. To oznacza, że od 25 maja lecznica wraca do całkowitej normalności. Dodaje, że na ten moment w obiekcie nie ma osób przebywających na kwarantannie.
Prezes uzdrowiska dodaje, że spółka jest na dobrej drodze, aby już niebawem utworzyć laboratorium badawcze, w którym realizowane będą badania próbek, m.in. pod kątem obecności wirusa SARS-CoV-2.