W Stąporkowie jest magazyn z niebezpiecznymi chemikaliami, którego nikt nie pilnuje. To potencjalna bomba ekologiczna. Władze samorządowe obawiają się, że w gminie, podobnie jak niedawno w Nowinach i Fałkowie, wybuchnie pożar.
Beata Siadul kierownik Referatu Ochrony Środowiska w Urzędzie Miejskim w Stąporkowie informuje, że nikt nie nadzoruje niebezpiecznych odpadów w gminie.
– Jest dużo odpadów. Nawet na oznaczeniach pojemników są informacje, że to substancje utleniające się są rakotwórcze, łatwopalne. Po prostu niebezpieczne, chemiczne – mówi kierownik.
Samorząd Stąporkowa skierował pismo do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i starostwa powiatowego, na którym spoczywa obowiązek uprzątnięcia terenu, o niezwłoczną reakcję i nadzór. Inspektorat nakazał starostwu zabezpieczenie terenu, zainstalowanie monitoringu lub osobisty nadzór.
Sprawą zainteresował się poseł Mariusz Gosek i jak informuje, podmiot, który porzucił składowisko w Stąporkowie jest powiązany kapitałowo i osobowo z właścicielem śmietniska w Nowinach. Jak podkreśla, to mafia śmieciowa, z którą należy walczyć tak, jak z mafią VAT-owską.
– Te osoby nie wzięły się znikąd, miały jakiś modus operandi na tego typu działalność. Chyba liczyły na łatwy zarobek. Kary, które dotychczas funkcjonowały nie były dotkliwe i nie odstraszały tych pseudobiznesmenów. Zarabiali po kilkanaście milionów, a kary były bardzo łagodne – mówi parlamentarzysta.
Oszacowano, że uprzątnięcie składowiska w Stąporkowie kosztować będzie 10 mln zł, na co obecnie nie stać starostwa.
Mariusz Gosek podkreśla, że trwają wspólne prace ministerstw sprawiedliwości i klimatu, aby zwiększyć kary w przypadku naruszeń związanych ze składowiskami oraz zastosować konfiskatę rozszerzoną, tak by fundusze na utylizację składowisk ściągać z właścicieli i osób, na które przepisali majątek, a nie z samorządów.
Niebezpieczne odpady ujawniono w Stąporkowie przy ul. Staszica w 2018 roku.