Starachowicki targ nie będzie działał do odwołania. Decyzja prezydenta Marka Materka została podyktowana względami bezpieczeństwa.
Targ w Starachowicach jest nieczynny od 13 marca, choć w tym dniu handel prowadzili jeszcze wyjątkowo kupcy sprzedający owoce i warzywa. Już od następnego tygodnia, zgodnie z zarządzeniem prezydenta Marka Materka targowisko zostało zamknięte, a sprzedającym groziły mandaty za złamanie tego przepisu. Częściowo handel przeniósł się do Internetu. Na portalu społecznościowym powstała grupa wymieniająca się informacjami o produktach i formie ich zakupu. To jednak nie rozwiązuje sprawy dla wielu kupców.
Mirosława Kwiecień wraz z mężem sprzedaje na targu nowalijki oraz sadzonki kwiatów. Jak mówi po zamknięciu targowiska musieli wyrzucić 10 tys. główek sałaty, bo nie było możliwości sprzedaży. Wartość tego towaru to około 20 tys. złotych. O tej porze roku najlepiej schodziły bratki i sadzonki innych roślin, później będzie czas na kwiaty balkonowe. Na razie jednak sprzedaż na targu w Starachowicach jest niemożliwa, a to właśnie tutaj najczęściej klienci szukają sadzonek.
Prezydent Marek Materek poinformował, że pomimo starań, aby uruchomić targowisko, władze miasta nie widzą możliwości bezpiecznego prowadzenia handlu w tym miejscu.
– Obserwując sytuację epidemiologiczną, znaczący wzrost liczby zachorowań na koronawirusa oraz po konsultacjach ze służbami odpowiedzialnymi za zdrowie i bezpieczeństwo naszych mieszkańców informuję, że do uruchomienia placu targowego konieczna jest gruntowna reorganizacja przestrzeni placu oraz zapewnienie szczególnych środków ostrożności. Dlatego targ będzie zamknięty do odwołania – podkreśla prezydent Starachowic.
Zgodnie z wymogami bezpieczeństwa konieczne jest m.in. ograniczenie bliskiego kontaktu między ludźmi do minimum półtora metra oraz w miarę możliwości korzystanie z płatności bezgotówkowych.