Apele i kontrole policyjne zaczynają odnosić skutek. Kieleckie parki i lasy są praktycznie puste. Funkcjonariusze od kilku dni kontrolują nie tylko ulice, galerie i skwery, ale też duże przestrzenie przeznaczone do wypoczynku. Za złamanie przepisów dotyczących zakazu zgromadzeń grożą mandaty.
Jak informuje Artur Majchrzak z biura prasowego świętokrzyskiej policji, o ile w piątek i sobotę kieleccy policjanci odnotowali ponad 100 przypadków łamania zakazu zgromadzeń w lasach i parkach, o tyle dzisiaj liczba ta spadła do pojedynczych przypadków. Aspirant dodaje, że policja bezustannie apeluje do niepokornych, aby pozostali w domach.
– Musimy pamiętać, że poza mandatem, czy innymi nieprzyjemnościami prawnymi, najgorszą karą, jaka może nas spotkać to zarażenie się koronawirusem i narażenie życia swojego i swoich bliskich – mówi.
Nieliczni kielczanie, których spotkać można było na ulicach zwracają uwagę, że powodem opustoszałych lasów może być jedynie chłodna, wczesnowiosenna pogoda, a gdy tylko temperatura podniesie się o kilka stopni, problem wróci ze zdwojoną siłą.
– Jeśli nawet niewielki procent mieszkańców pomyśli kategoriami – „nie wolno po ulicach, to przejdę się po lesie, nikt mnie nie znajdzie” – to nagle znajdzie się tam nawet kilkaset osób. I nie chodzi tylko o lasy i parki, ale też zalewy i stadiony. Zwłaszcza, że najbliższe dni zapowiadają się wyjątkowo ciepło – mówi mieszkaniec.
Przypomnijmy, że złamanie zakazu zgromadzeń powyżej 2 osób grozi karą w wysokości do 5 tys. zł, a dla osób niestosujących się do zasad kwarantanny nawet 30 tys. zł.