Blisko 110 razy wyjeżdżali od piątku świętokrzyscy strażacy do gaszenia pożarów traw. Tylko w sobotę do godziny 22.00 mundurowi brali udział w 60 takich akcjach. Jak informuje Marcin Nyga z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach, najgorsza sytuacja jest w powiatach kieleckim i koneckim.
Do najbardziej niebezpiecznego zdarzenia doszło w piątek w miejscowości Janów w powiecie opatowskim.
– Po dojeździe pierwszego zastępu okazało się, że pożar przeniósł się już na poszycie w pobliskim lesie. Ogień próbował gasić 33-letni mieszkaniec Janowa, który w czasie tych działań doznał poważnych poparzeń. Poszkodowany został przetransportowany do szpitala śmigłowcem LPR – zaznacza.
Marcin Nyga informuje, że przy pożarach trawy ogień często przenosi się na pobliskie zabudowania.
– Pamiętajmy również, że przy silnym wietrze płomienie mogą osiągać wysokość nawet 3 metrów. Pożar rozprzestrzenia się z prędkością dochodzącą do 20 km/h. Nie zawsze jest szansa na ucieczkę osób, które znajdą się w sąsiedztwie ognia – mówi.
W sumie od początku roku do pożarów traw strażacy wyjeżdżali ok. 1200 razy. Jak mówią funkcjonariusze, ok. 99 proc. to celowe podpalenia.