Mimo zagrożenia epidemicznego, na Targowisku Miejskim w Kielcach wciąż odbywa się handel. Kupcy odczuwają jednak znaczący spadek obrotów. Spadła też znacząco liczba klientów. Zarządca bazaru zakazał handlu w poniedziałki, środy i czwartki.
– Handel się kręci, ale bardzo słabo – mówią sprzedawcy.
Zauważają, że od kilku dni ruch zmalał co najmniej o połowę. Handlarze chwalą działania właściciela placu. Pracownicy targowiska prowadzą regularne badania temperatury. Sprawdzają też, czy każdy ze sprzedawców ma rękawiczki i płyn dezynfekcyjny.
– Każdy stosuje się do wytycznych, ponieważ nikomu nie jest do śmiechu – mówi jedna z ekspedientek.
Kielczanie, którzy postanowili odwiedzić dzisiaj targowisko mówią, że przyszli głównie z konieczności, kupić produkty, których nie ma w sklepach. Wielu z nich to mieszkańcy okolicznych osiedli. Klienci również stosują się do obostrzeń i zdrowego rozsądku. W kolejkach zachowują odpowiedni odstęp, zapewniają, że po powrocie do domu dokładnie myją ręce.
Ceny produktów spożywczych na kieleckim bazarze utrzymują się na podobnym poziomie, jak przed wprowadzeniem stanu zagrożenia. Jajka nie przekraczają ceny 90 gr za sztukę. Makarony i inne produkty suche można kupić w cenach podniesionych o 20 gr. Zgodnie z rozporządzeniem właściciela Targowiska Miejskiego w Kielcach, we wtorki, piątki i soboty targowisko jest czynne od 7.00 do 14.00, a w niedziele od 7.00 do 12.00. Zamknięte będzie w poniedziałki, środy i czwartki.