Ponad 70 proc. mniejsze przychody odnotowują restauracje z Jędrzejowa. Jak mówi Bożena Równicka, manager jednej z kawiarni i restauracji, która znajduje się w okolicy jędrzejowskiego zalewu, w tej chwili ratunkiem jest przygotowywanie obiadów na wynos lub dowóz.
Chodzi o zamówienia do stałych klientów, w tym wielu starszych ludzi, do których dowożą obiady od kilku miesięcy. Ponieważ z racji obecnej sytuacji musieli zamknąć restaurację oraz odwołać imprezy, jakie były zaplanowane w lokalu, sytuacja nie jest łatwa. Aby przetrwać trudny czas oraz z racji braku pracy, część pracowników została wysłana na urlopy.
– Słowo, że sobie radzimy to może nawet za dużo powiedziane. Staramy się przetrwać ten trudny czas, tylko nikt nie wie, kiedy to się może skończyć. 50 proc. tracimy na samych dowozach, nie licząc strat na skutek odwołania imprez, których mieliśmy cały kalendarz – podkreśla Bożena Równicka.
O podobnej sytuacji mówi Jolanta Szczepańczyk, właściciel jednej z restauracji na jędrzejowskim Rynku. Jak informuje, obecnie nawet obiadami na dowóz jest bardzo małe zainteresowanie, porównując z sytuacją sprzed pandemii koronawirusa.
Dodaje, że być może to jest spowodowane też tym, że ludzie zrobili duże zapasy i teraz siedząc w domach, gotują obiady.
– Dziennie wywozimy tylko niewiele ponad 20 porcji i to do stałych klientów, w większości osób starszych. Dlatego teraz pracują tylko dwie osoby, a reszta kadry jest na urlopach. Liczymy, że będą bardzo duże straty – dodaje Jolanta Szczepańczyk.