Mimo licznych apeli, mieszkańcy województwa świętokrzyskiego wciąż wypalają trawy. Od początku tego roku strażacy wyjeżdżali ponad 350 razy do pożarów roślin. W głównej mierze te interwencje są spowodowane działalnością człowieka – informuje Marcin Nyga z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach.
– Biorąc pod uwagę obecną sytuację w Polsce, związaną z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, mam nadzieję że społeczeństwo będzie się solidaryzować i nie będzie dostarczać dodatkowego zagrożenia – mówi Marcin Nyga.
Rzecznik dodaje, że choć wyjazdów jest dużo, to ich liczba spadła w porównaniu do ubiegłego roku. Rok temu w analogicznym czasie strażacy wyjeżdżali do pożarów traw ponad 1000 razy. Rzecznik zauważa, że ogień zawsze może wymknąć się spod kontroli i doprowadzić do ogromnych strat.
– Czasem ogień może dojść do lasu, a czasem do zabudowań. Ponadto należy pamiętać, że w ten sposób, w ogromnych męczarniach giną zwierzęta – dodaje.
Średnia prędkość rozprzestrzeniania się pożaru trawy to około 20 km/h. W tym roku nie odnotowano poszkodowanych.
Wypalania traw zabrania ustawa o ochronie przyrody i ustawa o lasach. Sprawcom grozi grzywna do 5 tys. zł, a w przypadku spowodowania pożaru stanowiącego zagrożenie życia, zdrowia lub mienia do 10 lat pozbawienia wolności.