Aby ratować biznes i ograniczyć straty wielu właścicieli restauracji zdecydowało się na wprowadzenie możliwości zakupienia dań na wynos.
Na drzwiach wielu restauracji wywieszone są kartki z informacją, że lokal może dowieźć jedzenie, a zamówienie może być złożone przez telefon. Nowo wprowadzona oferta kieleckich restauratorów nie przynosi jednak spodziewanych przychodów. Niektóre lokale w akcie desperacji apelują do mieszkańców o składanie zamówień, ponieważ, jak możemy przeczytać na portalach społecznościowych, zainteresowanie jest znikome.
Mieszkańcy Kielc mają mieszane uczucia co do dowozu jedzenia do domu. Niektórzy obawiają się, że oprócz zamówionego jedzenia kurier dostarczyłby do domu także koronawirusa. Inni z kolei są pomysłem zachwyceni. Wielu jednak zwraca uwagę, że zapasy żywości pozwala na przygotowanie sobie domowego posiłku, bez potrzeby zamawiania go z restauracji.
– Taki kurier ma przecież styczność z ogromną rzeszą ludzi. Istnieje więc możliwość, że sam może zostać zarażony. W takiej sytuacji wolę zrezygnować z takiej oferty – mówią jedni.
– Nie dajmy się zwariować. Mamy zapasy na wiele dni, ale nie widzę przeciwwskazań, by raz na jakiś czas zamówić sobie coś smacznego – zaznaczają inni.
Problem marnujących się zapasów postanowili rozwiązań niektórzy restauratorzy, uruchamiając akcję przekazywania żywności ważnym instytucjom. Jako pierwsi na taki pomysł wpadli właściciele jednego z lokali przy urzędzie miasta. Część przygotowanych potraw przekazywana jest pracownikom Szpitala Zespolonego w Kielcach. Jak mówi Ewa Urbańska, właścicielka lokalu, jest to najprostsza forma pomocy w obecnej sytuacji, ale też okazja do wykorzystania zapasów, które i tak spisane były na straty.
– W rzeczywistości przekazanie tych posiłków nie jest dla nas rujnujące, ponieważ dla nas to zaledwie ułamek wszystkich zapasów. A biorąc pod uwagę, że lekarze pracujący w szpitalach są grupą, którą zwłaszcza teraz warto wspierać tak, jak to tylko możliwe – mówi.