W związku z obostrzeniami związanymi z epidemią koronawirusa niektóre placówki handlowe wprowadzają pewne ograniczenia dla kupujących.
Do wielu sklepów w Starachowicach i na terenie powiatu nie wejdziemy w grupie liczniejszej niż pięć osób. Obsługa pilnuje, by nie było dużego zagęszczenia podczas zakupów. Klienci podchodzą do sprawy z dużym zrozumieniem. Mówią, że kolejki nie są przesadnie długie, zazwyczaj trzeba było czekać dwie lub trzy zmiany.
Poza produktami sypkimi, takimi jak mąka, ryż czy kasza, w zasadzie nie brakuje towarów. Po porannych dostawach na bieżąco jest dostarczane pieczywo i drożdże, bardzo poszukiwane w czwartek i piątek.
Dla wielu osób niezrozumiałe jest robienie dużych zapasów, bo żywność się psuje i po kilku dniach znaczna jej część może trafić do śmieci. To także marnowanie pieniędzy. Jednocześnie kupujący mówią, że takie kolejki to dla nich nowość w obecnych czasach. Młodsi w ogóle ich nie pamiętają, nieco starsi przywołują czasy lat 80-tych ubiegłego wieku.