Kielecki bazar, pomimo zagrożenia koronawirusem, był dziś otwarty. Kupić można było nie tylko produkty pierwszej potrzeby, takie jak żywność, ale też ubrania, czy przedmioty do domu.
Handlarze, którzy zdecydowali się w sobotę otworzyć swoje stoiska mówili, że boją się epidemii, ale bardziej przeraża ich wizja straty klienta i potencjalnych przychodów. Podkreślali, że będą sprzedawać tak długo, jak będzie to możliwe. Zwracali przy tym uwagę na fakt, że klientów było mniej niż zwykle.
Mieszkańcy odwiedzający targowisko przestrzegali nakazu zachowywania bezpiecznej odległości i minimalizowania kontaktu bezpośredniego z ekspedientami, czy innymi klientami. Na bazarze można było kupić produkty, których brakuje w sklepach i dyskontach.
Cena wielu produktów spożywczych dostępnych na targowisku miejskich jest wyższa o średnio 20 do 50 groszy względem cennika sprzed kilku dni. Makaron w zależności od rodzaju kosztuje od 4 do 6 złotych za paczkę, natomiast cena jajek za sztukę to 80 groszy. Handlarze zwracają uwagę, że jeśli sytuacja w kraju się nie zmieni, ceny będą stale rosły.
Zarządca kieleckiego bazaru, w związku ogłoszeniem stanu epidemicznego w kraju wprowadza ograniczenia w działalności placu targowego. Zakazuje handlu w poniedziałki, środy i czwartki. Natomiast we wtorki, piątki i soboty targowisko będzie czynne od 7.00 do 14.00, a w niedziele od 7.00 do 12.00.
Krzysztof Wojsa zwraca się także z apelem do kupujących o nietworzenie skupisk osób oraz kolejek do stanowisk i pawilonów handlowych. – Utrzymujcie Państwo, w miarę możliwości rozsądną odległość od siebie i podchodźcie do sprzedawców pojedynczo – apeluje zarządca placu targowego.
Handlujący są zobowiązani do zachowania ostrożności i utrzymywania higieny rąk poprzez stałe używanie antywirusowych środków dezynfekujących. Sprzedający są także proszeni o używanie maseczek i rękawiczek ochronnych. Zakazane zostaje spożywanie posiłków wewnątrz barów. Dopuszczona będzie wyłącznie sprzedaż na wynos.