Po zwycięstwie nad ostatnim w tabeli ŁKS Łódź nastroje w szatni Korony trochę się poprawiły. Była to pierwsza tegoroczna ligowa wygrana, do której poprowadził kielecką drużynę trener Maciej Bartoszek. 42-letni szkoleniowiec trzy dni wcześniej zastąpił na tym stanowisku Mirosława Smyłę.
– Moim zdaniem zwycięstwo nie jest efektem tzw. nowej miotły. Tak się niby mówi, ale nowy trener jeszcze nikogo „nie wymiótł”. Wszyscy dostali czystą kartę, a on próbuje naszą grę poukładać. My też wiemy o co walczymy i nikt nogi odstawiać nie chce – stwierdził bramkarz Marek Kozioł.
Z pierwszą drużyną znów trenują, przesunięciu wcześniej do rezerw, Daniel Dziwniel, Wato Arweładze czy Uroš Đuranović. Nowy szkoleniowiec chce się przyjrzeć wszystkim piłkarzom i dać szansę na przekonanie go do swoich umiejętności.
– Czy czuć już zmianę? Na pewno nowy szkoleniowiec próbuje wlać w nas optymizm. Myślę, że dobrze się to ułożyło. „Pierwsze koty za płoty” – można powiedzieć. Trzeba dalej walczyć o swoje. Chciałbym podziękować trenerowi Smyle za wykonaną pracę, z której też coś w nas na pewno zostanie – dodał 31-letni bramkarz.
Pomimo zwycięstwa Korona wciąż jest w strefie spadkowej i do pierwszego bezpiecznego miejsca traci 5 punktów. Do zakończenia sezonu zasadniczego pozostały jeszcze cztery kolejki, w których kielczanie zmierzą się na wyjeździe z Wisłą Płock i Zagłębiem Lubin oraz przed własną publicznością z Piastem Gliwice i Lechem Poznań.