W 24. kolejce PKO Ekstraklasy Korona Kielce przegrała przed własną publicznością z Lechią Gdańsk 1:2 (0:1). Gola dla gospodarzy strzelił Michal Papadopulos (60.), a dla gości Flávio Paixão (18.) i Maciej Gajos (90.).
Kielczanie kończyli mecz w „dziesiątkę”, gdyż w doliczonym czasie gry czerwoną kartką za faul na wychodzącym na czystą pozycję Portugalczyku Flávio Paixão ukarany został Bośniak Adnan Kovacević.
– Przyjeżdżając do Kielc spodziewaliśmy się trudnego meczu. Korona walczy o życie i to było jedno z tych spotkań, kiedy są na tzw. musiku. W pierwszej połowie zabrakło nam drugiego gola do udokumentowania sytuacji, które sobie stworzyliśmy. W drugiej części kielczanie mieli lekką przewagę, ale mamy Dušana Kuciaka, który jest w świetnej dyspozycji i zdołaliśmy się uchronić przed stratą kolejnych bramek – ocenił trener „biało–zielonych”, kielczanin Piotr Stokowiec.
– To były dwie różne połowy. W pierwszej nie do końca realizowaliśmy pewne założenia w ofensywie, a w defensywie mieliśmy problem w bocznych sektorach boiska. Po przerwie nastąpiła korekta i wtedy nasza gra zupełnie inaczej wyglądała. Boli strasznie serce i bardzo żal mi piłkarzy, bo w drugiej połowie zostawili kawał zdrowia. Z ogromną determinacją dążyli do zdobycia pierwszej bramki, a później kolejnej. Niestety, nie udało się. Mimo wszystko, chcę chłopakom pogratulować, że po słabej pierwszej połowie potrafili się podnieść. To jest ten mały pozytyw, który powinien nas budować. Nie ma czasu na rozpamiętywanie, trzeba się spiąć. Mam nadzieję, że optymalnie przygotujemy się do środowego spotkania ze Śląskiem – stwierdził szkoleniowiec „żółto–czerwonych” Mirosław Smyła.
Piłkarze Korony oddali na bramkę Dušana Kuciaka 29 strzałów, z czego 6 było celnych. Zawodnicy Lechii strzelali 13 razy, z czego 5 celnie. Pierwszego gola dla kielczan w rundzie wiosennej strzelił Michal Papadopulos.
– Taka bramka, która nie daje żadnego punktu nie może cieszyć. Jedynym pozytywem jest to, że w końcu strzeliliśmy gola. Biorąc pod uwagę wszystkie strzały, to powinniśmy zdobyć trzy, może cztery bramki. Przypomina mi się jesienny mecz z Arką Gdynia. Też mieliśmy dużo sytuacji, a przegraliśmy. Po co taka fajna gra, jak nie zdobywamy punktów – powiedział Michal Papadopulos.
We Wrocławiu nie zagrają kontuzjowani Marcin Cebula, Michał Gardawski i Namanja Miletić oraz pauzujący za czerwoną kartkę Adnan Kovecević. Do składu wracają Jakub Żubrowski i Ognjen Gnjatić.