W dwudziestu trzech meczach o ligowe punkty, Korona Kielce strzeliła w tym sezonie dwanaście goli. To najgorszy wynik w ekstraklasie. Druga pod tym względem Arka Gdynia ma zdobytych dwadzieścia, a zajmujący ostatnie miejsce w tabeli ŁKS Łódź dwadzieścia jeden bramek.
Na dorobek „żółto-czerwonych” składa się jedno trafienie samobójcze i trzy wykorzystane rzuty karne. Z tzw. gry kielczanie strzelili w tym sezonie zaledwie osiem goli. Daje to średnią 0,34 bramki na mecz.
– W ofensywie brakuje nam jakości. Można mówić, że napastnik powinien strzelić określoną liczbę goli, ale „tak krawiec kraje jak mu materii staje”. Nie chcę się tłumaczyć, ale nie jest łatwo pozyskać bądź szybko wyszkolić zawodnika, który te bramki będzie zdobywał. Korona nie byłaby na tym miejscu w tabeli, gdyby miała na koncie więcej goli. Z drugiej strony mówienie, że to jest główny powód, to pójście na łatwiznę. Jestem jednak optymistą i mam nadzieję, że kilku piłkarzy podzieli się tymi bramkami, które są nam niezbędne do punktowania – stwierdził trener kieleckiej drużyny Mirosław Smyła.
W trzech tegorocznych meczach ekstraklasy Korona nie strzeliła gola. Najskuteczniejszymi zawodnikami zespołu są Adnan Kovačević i Erik Pačinda, którzy zdobyli po trzy bramki. Pierwszy z nich wszystkie z rzutów karnych.