W 13. kolejce Ligi Mistrzów piłkarze ręczni PGE Vive pokonali na wyjeździe Motor Zaporoże 33:26 (19:14). To siódme zwycięstwo kieleckiego zespołu, który awansował na trzecie miejsce w tabeli grupy B.
Zespół mistrza Ukrainy przystąpił do tego spotkania bez czterech zawodników. Po tym jak drużyna straciła szansę awansu do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, klub zrezygnował z usług dwóch Rosjan – lewoskrzydłowego Igora Soroki i bramkarza Wiktora Kiriejewa, ukraińskiego lewego rozgrywającego Stanisława Żukowa oraz estońskiego prawego rozgrywającego Denera Janimyy. Pracę stracił też trener Mykoła Stepanec, zastąpił go jego asystent Rostisław Łaniewicz. Wiadomo już, że od przyszłego sezonu ekipę z Zaporoża poprowadzi Litwin Gintaras Savukinas, obecnie trener fińskiego Riihimaeki Cocks.
Czwartkowe spotkanie rozpoczęło się od niecelnych rzutów z obu stron. Ale pierwsi nerwy opanowali kielczanie. Po trafieniu Arcioma Karaleka i dwóch bramkach Alexa Dujshebaeva, mistrzowie Polski w piątej minucie prowadzili 3:0. Minutę później po raz pierwszy skapitulował bramkarz VIVE Mateusz Kornecki, a pokonał go Czarnogórzec Stevan Vujovic, ale riposta polskiego zespołu była błyskawiczna. Rostisław Łaniewicz o pierwszy czas poprosił już w 10. min, bo jego podopieczni przegrywali 2:8 po czwartej już bramce Karaleka.
W 13. min bardzo dobrze spisujący się od początku spotkania Kornecki obronił rzut karny wykonywany przez Aidenasa Malasinskasa. Teraz kieleckiemu zespołowi przytrafił się przestój w grze, co wykorzystali gospodarze. Bramkarza VIVE pokonał Zakhar Denisow i mistrz Ukrainy przegrywał, ale tylko czterema bramkami 6:10. Po kolejnych dwóch minutach, po dwóch trafieniach Arkadiusza Moryty, goście ponownie odskoczyli na sześć bramek (12:6).
Na dwie minuty prze końcem pierwszej połowy Motor ponownie zmniejszył straty, wykorzystując fakt, że na ławkę kar powędrował Arkadiusz Moryto. Korneckiego pokonał Paweł Gurkowski i VIVE prowadziło, ale tylko 17:13. Po 30 minutach zespół Tałanta Dujszebajewa specjalnie się nie wysilając wygrywał 19:14, a sześciokrotnie bramkarza Motoru Giennadija Komoka pokonał Karalek.
W 34. min Kornecki obronił drugi rzut karny, a tym razem pechowym egzekutorem był Stevan Vujovic. W następnej akcji po efektownej akcji Igora Karacica i Alexa Dujshebaeva, kielczanie wygrywali 22:16. Oglądając spotkanie w Zaporożu trudno nie było oprzeć się wrażeniu, że ten pojedynek polska ekipa potraktowała jako solidny trening, świadoma swojej przewagi. Jeśli już drużyna z Kielc popełniała błędy, to skórę swoim kolegom ratował Kornecki efektownymi interwencjami.
W 43. min przewaga gości sięgnęła ośmiu trafień (27:19), po tym jak skutecznie kontrę wykończył Mateusz Jachlewski. Widząc dominację swoich zawodników, trener VIVE zdjął z parkietu Igora Karacica i Alexa Dujshebaeva, a w ich miejsce weszli Daniel Dujshebaev i Branko Vujovic. Kielczanie zaczęli popełniać błędy, a ich przewaga topniała. Na dziewięć minut przed końcem po trafieniu Borysa Puchowskiego gospodarze przegrywali tylko 25:28 i na parkiet wrócili liderzy PGE VIVE.
W 56. min Alex Dujshebaev trafił po raz piąty, po chwili bramkarza Motoru pokonał Angel Fernandez Perez i polska ekipa powróciła na bezpieczne sześciobramkowe prowadzenie (31:25). Kielczanie odnieśli siódme zwycięstwo w tej edycji Ligi Mistrzów i zapewnili sobie co najmniej czwarte miejsce w grupie B na koniec fazy zasadniczej.
Talant Dujshebaev, trener PGE VIVE Kielce: Gratuluję zawodnikom nie tylko zwycięstwa, ale i postawy, jaką mieli podczas całego meczu. Wszyscy wiemy, że Motor już o nic nie grał i dlatego był bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem. Koncentracja i to, co dał nam Mateusz Kornecki od samego początku, pozwoliły nam na kontrolowanie meczu przez sześćdziesiąt minut. Jestem bardzo zadowolony z niego, oby grał tak każdy mecz! Nie możemy, prowadząc ośmioma bramkami, pozwalać przeciwnikowi dochodzić nas na trzy. Nie możemy nagle zaczynać grać na luzie, cały czas musi być koncentracja i instynkt killera do końca.
Mateusz Kornecki, bramkarz PGE VIVE Kielce: Mój dzisiejszy występ to częściowo zasługa moich umiejętności, a częściowo dobrej obrony. Wydaje mi się, że w tym meczu było sporo czystych, stuprocentowych sytuacji. Cieszy mnie, że udało mi się je obronić. Defensywa pomagała mi natomiast przy rzutach z drugiej linii. To wszystko poskutkowało dużą liczbą obron w tym meczu. Nie wiem, ile udało mi się obronić rzutów Pukhouskiego, ale wiem, że prowadzi na liście strzelców. Wiedzieliśmy, że Zaporoże nie ma nic do stracenia, bo praktycznie nie mają już na nic szans, dlatego trzeba było mocniej skupić się na ich najgroźniejszych zawodnikach i to się udało. W końcówce pierwszej i w końcówce drugiej połowy były takie newralgiczne momenty, w których z wysokiego prowadzenia robiło się mniejsze. Wynikało to chyba z braku koncentracji, nie powinniśmy dopuszczać do takich sytuacji, bo w końcówce prowadziliśmy już tylko trzema bramkami i różnie mogło się to skończyć. Dopóki mamy matematyczne szanse, walczymy! Teraz mamy przed sobą Kiel, wszystko kładziemy na szalę, wygrywamy i zobaczymy, jaki będzie układ tabeli na koniec.
Arkadiusz Moryto, skrzydłowy PGE VIVE Kielce: Dalej będę powtarzał, że z rzutami karnymi różnie bywa, czasem widzi się więcej przestrzeni w bramce, niż wtedy gdy nie wpada, piłki wchodzą i są z nich bramki. Nie było łatwo, tak naprawdę Mati nam wiele sytuacji wybronił i to nie gdzieś z tyłu, z rozegrania, tylko to były sytuacje stuprocentowe. To nie był jego obowiązek, by bronić te rzuty. Gdyby wpadły, nie mielibyśmy takiego wyniku. Szczególnie w drugiej połowie mieliśmy przestój, który musimy wyeliminować, jeżeli chcemy walczyć w tym sezonie o wyższe cele, bo nie mogą nam się takie fragmenty przytrafiać, nawet jeśli prowadzimy sześcioma czy siedmioma bramkami. Łatwiej nam się grało z bramką, dzięki niej udało nam się odskoczyć na w miarę bezpieczną przewagę. Pod względem psychicznym było łatwiej, bo nie był to mecz na styku, cały czas kontrolowaliśmy wynik. Chcemy wygrywać każdy mecz, a zobaczymy później, co z tego będzie.
Mateusz Kus, obrotowy HC Motor Zaporozye, były zawodnik PGE VIVE Kielce: To była zasłużona przegrana, nie można z Kielcami grać, mając tylko kilka dobrych momentów w meczu. By walczyć o pozytywny wynik, trzeba cały czas grać dobrze, a my mieliśmy tylko przebłyski. Nieskuteczność w ataku zrobiła swoje. Mateusz Kornecki grał dzisiaj super. Widać było, że jest w dobrej formie, bo odbijał nas dzisiaj niemiłosiernie.
Motor Zaporoże – PGE VIVE Kielce 26:33 (14:19)
Motor: Gennadij Komok – Artem Kozakiewicz 5, Borys Puchowski 4, Stevan Vujovic 3, Zakhar Denisow 3, Jurij Kubatko 2, Oleksij Ganczew 2, Maksim Babiczew 2, Paweł Gurkowski 1, Dmitro Doroszczuk 1, Aidenas Malasinskas 1, Jgor Huryn 1, Władysław Parowinczak 1, Aleksander Kasai, Mateusz Kus.
PGE VIVE: Mateusz Kornecki – Arciom Karalek 8, Alex Dujshebaev 5, Arkadiusz Moryto 5, Igor Karacic 4, Blaz Janc 3, Julen Aginagalde 3, Władysław Kulesz 1, Branko Vujovic 1, Doruk Pehlivan 1, Mateusz Jachlewski 1, Angel Fernandez Perez 1, Krzysztof Lijewski, Daniel Dujshebaev, Romaric Guillo.
Kary: Motor – 8 min. PGE VIVE – 10 min.
Sędziowali: Zigmars Sondors i Renars Licic (Łotwa).
Pozostałe mecze:
Sobota: Porto Sofarma – Vardar Skopje
Mieszkow Brześć – THW Kiel
Niedziela: Telekom Veszprem – Montpellier