Na inaugurację wiosennej części rozgrywek PKO Ekstraklasy Korona zremisowała przed własną publicznością z Górnikiem Zabrze 0:0. Dzięki zdobytemu punktowi kielczanie wydostali się ze strefy spadkowej.
– Skończyło się bezbramkowym remisem, ale od pierwszej do ostatniej minuty obydwa zespoły dążyły do zwycięstwa. Emocji było dużo, a zabrakło jedynie bramek. Było to bardzo wyrównane spotkanie, ale nikt nie kalkulował – ocenił trener zabrzan Marcin Brosz.
– W każdym meczu chcemy sięgnąć po pełną pulę. Dzisiaj było to naprawdę widać. Myślę, że zasłużyliśmy na trzy punkty. Zabrakło trochę szczęścia przy finalizowaniu akcji ofensywnych – stwierdził pomocnik Górnika David Kopacz.
– Trzeba się cieszyć, że oprócz walki, były w tym meczu ciekawe momenty oraz akcje z jednej i drugiej strony. Mam nadzieję, a wręcz przekonanie, że kibice, którzy licznie przyszli na stadion nie nudzili się. Cenimy sobie punkt wywalczony z rywalem, z którym mamy bezpośredni kontakt w tabeli. Górnik pokazał w wielu momentach, że ma wartościowych piłkarzy. Tak naprawdę najbardziej jestem zadowolony z 30 minut drugiej połowy, których zwieńczeniem był strzał Pačindy, obroniony przez zabrzańskiego bramkarza. Końcówka była w naszym wykonaniu dosyć nerwowa – powiedział trener „żółto-czerwonych” Mirosław Smyła.
– U siebie chcieliśmy wygrać i zacząć tę rundę od zwycięstwa. Ten punkt trzeba jednak szanować. Widać było, że żadna z drużyn nie chce stracić gola. Z czasem coraz bardziej pilnowaliśmy swojej bramki. Podobnie grał Górnik – podsumował obrońca kieleckiego zespołu Mateusz Spychała.
– W Koronie zadebiutował 18-letni Dawid Lisowski. Pierwszy mecz w „żółto-czerwonych” barwach, po czwartym powrocie do kieleckiego klubu rozegrał 32-letni Jacek Kiełb.