Bezbramkowym remisem zakończył się mecz 21. kolejki PKO Ekstraklasy pomiędzy Koroną Kielce a Górnikiem Zabrze. W „żółto-czerwonych” barwach zadebiutowali Bojan Cecarić i Dawid Lisowski. Na boisku pojawił się także Jacek Kiełb. Dzięki jednemu punktowi kielczanie awansowali o jedno miejsce w tabeli, wyprzedzając Arkę Gdynia, która przegrała wczoraj 0:1 z Cracovią.
Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć zmarłej 31 stycznia Urszuli Ojrzyńskiej, żony byłego trenera Korony Leszka Ojrzyńskiego. Spotkanie lepiej rozpoczęli goście, którzy w czwartej minucie powinni objąć prowadzenie. Łukasz Wolsztyński podał do Igora Angulo, ale napastnik Górnika w sytuacji sam na sam z Markiem Koziołem posłał piłkę obok słupka. Pięć minut później, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Erika Pacindy, mocny strzał Cecarica trafił w jednego z obrońców gości.
W 16. minucie groźną kontrę Korony zakończył Pacinda, ale jego uderzenie bez problemu złapał Martin Chudy. Kolejny fragment spotkania to dominacja podopiecznych trenera Marcina Brosza, którzy często gościli w polu karnym gospodarzy, ale kieleccy obrońcy kilka razy zdołali zażegnać niebezpieczeństwo. W 30. min. głową w polu karnym zagrał Angulo, ale żaden z jego kolegów z drużyny nie zdołał zamknąć akcji.
Cztery minuty później groźną sytuację w końcu stworzyli gospodarze. Milan Radin podał do Cecarica, ale jego strzał z najbliższej odległości obronił Chudy. Po chwili odpowiedzieli rywale. Groźnie główką na bramkę Korony uderzył Wolsztyński, ale bramkarz kielczan przeniósł piłkę nad poprzeczką. W pierwszej połowie korzystniejsze wrażenie sprawiała drużyna z Górnego Śląska, ale kibice na stadionie nie doczekali się bramek.
Na początku drugiej połowy gospodarze ruszyli do przodu, ale to Górnik po kontrze stworzył groźną sytuację. Efektowny rajd przeprowadził Irka, ale jego uderzenie z 20 metrów Kozioł sparował na rzut różny. W 57. min. o krok od zdobycia gola byli kielczanie. Zza pola karnego uderzył Pacinda, ale bramkarz Górnika popisał się efektowną robinsonadą. Po godzinie gry trener gości zdecydował się na dwie zmiany. Za Łukasza Wolsztyńskiego i Alasana Manneha, na boisko weszli Mateusz Matras i David Kopacz.
W 63. min. powinno być 1:0 dla gości, ale strzał Jesusa Jimeneza głową wybił Adnan Kovacevic, a po chwili Hiszpan uderzył ponownie, tyle że niecelnie. Kolejną sytuację do zdobycia gola zabrzanie stworzyli sobie już cztery minuty później. Kopacz podał do Irki, ale Słowak z kilku metrów nie trafił do bramki.
Po chwili błąd popełnił Chudy, który wybiegł przed pole karne, ale nie zdołał wybić piłki. Z tego prezentu nie skorzystał jednak Cecaric. W 71. min. kieleccy kibice owacyjnie przywitali Jacka Kiełba, który po raz kolejny wrócił do Korony. Popularny w Kielcach piłkarz zastąpił Marcina Cebulę.
Obie drużyny do samego końca walczyły o trzy punkty. Bardzo blisko osiągnięcia tego celu goście byli w 87. min. Z ostrego kata strzelał Angulo, ale jego strzał lecący w światło bramki wybił Mateusz Spychała. Wynik już się nie zmienił i kibice na kieleckim stadionie nie zobaczyli bramek.
Korona Kielce – Górnik Zabrze 0:0
Żółta kartka – Korona Kielce: Erik Pacinda, Milan Radin. Górnik Zabrze: Szymon Matuszek.
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 7 109.
Korona Kielce: Marek Kozioł – Mateusz Spychała, Adnan Kovacevic, Ivan Marquez, Grzegorz Szymusik – Marcin Cebula (71. Jacek Kiełb), Milan Radin, Jakub Żubrowski, Erik Pacinda (90. Dawid Lisowski) – Matej Pucko, Bojan Cecaric.
Górnik Zabrze: Martin Chudy – Boris Sekulic, Przemysław Wiśniewski, Paweł Bochniewicz, Erik Janza – Erik Jirka (82. Kamil Zapolnik), Szymon Matuszek, Alasana Manneh (59. Mateusz Matras), Łukasz Wolsztyński (59. David Kopacz), Jesus Jimenez – Igor Angulo.