Rodzina, sąsiedzi i przyjaciele pożegnali dziś 16-letniego Kacpra, którego zwłoki w sobotę znaleziono w przydrożnym rowie w miejscowości Boksyce. Mieszkańcy, którzy znali nastolatka są wstrząśnięci jego śmiercią. Jak mówią, takiej tragedii nigdy wcześniej nie było.
Chłopiec uchodził za grzecznego, stroniącego od chuligaństwa.
– Bardzo dobrze go znałem. To był dobry chłopak. Jak chodził tu do szkoły w Mominie, to mu lody kupowałem czasami – mówi jeden z mężczyzn, grabarz na cmentarzu w Mominie, gdzie dziś Kacper został pochowany.
Jak mówi mężczyzna, nigdy nie chował tak młodego człowieka.
Jako ostatni, telefoniczny kontakt z chłopcem miał jego ojciec. Pytał go gdzie jest, a nastolatek miał odpowiedzieć, że siedzi w autobusie w Kosowicach, czyli bardzo blisko przystanku, na którym miał wysiadać. Dziadek 16-latka informuje, że ojciec miał odebrać chłopaka z przystanku, ale do spotkania nie doszło. Potem telefon nastolatka już milczał.
– Posłuszny, grzeczny, nigdy się nie spóźniał. Sam chodziłem i go szukałem w piątek – mówi dziadek chłopca.
16-letni Kacper chodził do technikum w Ostrowcu Świętokrzyskim, tzw. „samochodówki”. Dziadek opowiada, że lubił majsterkować, chętnie pomagał w domu. Jak podkreśla, wielu sąsiadów wspiera rodzinę i szczerze współczuje, ale są też tacy, którzy komentują sytuację, nie wiedząc do końca co rzeczywiście wydarzyło się w ubiegłym tygodniu.
Sekcja zwłok wykazała, że do śmierci Kacpra prawdopodobnie nikt się nie przyczynił. Biegły nie stwierdził obrażeń ciała, natomiast jako przyczynę zgonu wskazał hipotermię, czyli wychłodzenie.
Specjaliści pobrali próbki, na podstawie których będzie można powiedzieć, czy w chwili zgonu chłopiec był pod wpływem alkoholu lub narkotyków.