Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej powoli wkraczają w decydującą fazę. Wiemy już, że do piątkowych półfinałów awansowały Hiszpania z czterema kielczanami z PGE Vive w składzie Danim i Alexem Dujszebajevami, Perezem Fernandezem i Julenem Aginagalde oraz Chorwacja z Igorem Karaciciem. Szansę wciąż ma Słowenia z Blażem Jancem.
Dla Polski i Czarnogóry impreza skończyła się już na pierwszej fazie grupowej. Biało-czerwoni przegrali wszystkie trzy swoje starcia, a dla wielu naszych graczy był to debiut na dużej rangi zawodach. Mimo to Mateusz Kornecki z PGE Vive uważa, że trema nie miała wpływu na wyniki ekipy.
– Może przed pierwszym meczem było trochę nerwowo, bo to jednak wielka impreza. Potem jednak po chłopakach niczego takiego nie było widać. Pomagał w tym bardzo cały sztab szkoleniowy – wyjaśnił bramkarz reprezentacji.
Dla kolejnego kielczanina Branki Vujovicia z Czarnogóry rywalizacja w Grazu była debiutem na mistrzostwach Europy i co za tym idzie dużym przeżyciem.
– Czułem się trochę dziwnie. Była adrenalina. Widzisz pełną halę. Grasz dla swojego kraju. Naprawdę dziwnie się czujesz – zdradził prawy rozgrywający, który w 2 meczach zdobył 4 bramki.
Na mistrzostwach wciąż pozostają trzej kielczanie. Niemiec Andreas Wolff i dwóch Białorusinów Władysław Kulesz i Arciom Karaliok. Ich zespoły nie mają już jednak medalowych szans.